Nazwa programu „Dobry start” w tym roku ze szczególną mocą ujawnia swój głębszy sens. – 300 zł to faktycznie dobra kwota. Na start i nic więcej – wzdycha Martyna, matka Olka i Julianny. On od września idzie do piątej klasy, ona do drugiej w technikum. – Dla syna w podstawówce większość podręczników wypożyczamy ze szkoły, ale już książkę i ćwiczenia do angielskiego musimy kupić, a to wydatek prawie 100 zł. Drugi taki komplet to książka i ćwiczenia do religii – 50 zł. Reszta świadczenia wystarczy na pierwsze zeszyty i przybory, jak cyrkiel, linijki czy flamastry, ale nie na zapas. – Jeden 32-kartkowy zeszyt kosztuje 5 zł, grubsze i większe, formatu A4, to już 20 zł – wylicza kobieta.
Na zeszyty i na węgiel
W przypadku córki, uczennicy technikum, nawet start się nie spina. Wszystkie podręczniki w szkołach średnich są płatne. Komplet – tylko do przedmiotów ogólnokształcących – to koszt 500 zł. – A podręczniki do przedmiotów zawodowych to kolejne 200, czasem 300 zł. Oczywiście, można się ratować odkupowaniem używanych. Ponadto niektóre starczają na dwa lata lub dłużej – przyznaje Martyna.
Ale to wciąż nie koniec listy wydatków. – Julia jest w technikum budowlanym, więc potrzebne są jej przybory kreślarskie, specjalne ołówki itd. Martyna przyznaje, że nigdy nie wprowadzała kwot wydanych w związku z nauką dzieci do Excela, więc trudno jej powiedzieć, o ile więcej musi na to przeznaczyć w tym roku niż w ubiegłym. Wie natomiast, że na pewno kwota będzie wyższa. I wie jeszcze jedno: że mężowi właśnie udało się kupić węgiel – cudem – za 5 tys. zł za trzy tony (powinno wystarczyć na trzy miesiące).