Pojechaliśmy do gmin, w których wygrywa PiS. „Drożyzna jest okropna, ale Tusk gorszy”
Ostroga, dwa krzyże i kłosy – to herb gminy Stary Lubotyń, położonej w północno-wschodniej części województwa mazowieckiego, niedaleko Ostrowi Mazowieckiej. Ostroga symbolizuje dawne wsie szlacheckie, które stanowiły największą część terenu gminy jeszcze w XIX w. Drugie były wsie zakonne w herbie reprezentowane krzyżami. Kłosy natomiast symbolizują wsie włościańskie, a także ich obecny, rolniczy charakter.
Brzmi dumnie, na pierwszy rzut oka tak też wygląda – okazały kościół z parkingiem na ponad sto samochodów, eleganckie domy, chodniki wyłożone kostką. A patrząc głębiej? – Pracy praktycznie nie ma – urząd gminy, szkoła, przychodnia i tyle. Dobrze prosperujące gospodarstwa można policzyć na palcach jednej ręki. Reszta jeździ za robotą do miasta – mówi kobieta prowadząca jeden z trzech lokalnych sklepów spożywczych.
Do tego dochodzi wciąż rosnąca inflacja i spowodowana nią drożyzna. – Ludzie liczą każdy grosz. Wiem, bo sama to widzę tu za ladą – dodaje sklepowa. – Ale najgorzej jest z energią. Wczoraj była u mnie staruszka, dostaje 1,3 tys. zł emerytury, a węgiel musi kupować po 2,6 tys. zł za tonę. Kto za to odpowiada? – pyta. I po chwili sama sobie odpowiada: – Wojna, oczywiście.
W Starym Lubotyniu ludzie nie winią rządu za drożyznę. W wyborach parlamentarnych w 2019 r. PiS zdobył tu 85,9 proc. głosów. Na Koalicję Europejską głosowała mniej niż co dziesiąta osoba. Na lewicę (sumując Wiosnę z Lewicą Razem) – jedna na sto.
Platforma Obywatelska pod wodzą Donalda Tuska chciałaby to zmienić, dlatego swój przekaz koncentruje na cenach. Z perspektywy całego kraju wydaje się działać. Z wyliczeń socjologa Marcina Paladego wynika, że od marca średnie poparcie dla partii rządzącej spadło z 39 do 35 proc. (po odliczeniu wyborców niezdecydowanych), a jej przewaga nad PO zmalała z 12 do 6 pkt proc.
A jak wygląda to z perspektywy tradycyjnie pisowskiego elektoratu?
Czytaj też: Dochód podstawowy? Sprawdzamy, czy są chętni
My tu rządu nie winimy
Pani Helena ma 84 lata, od ponad 60 prowadzi z mężem młyn w Starym Lubotyniu. Właśnie idzie na pocztę zapłacić za zboże, które zamówił jej syn. – Ponad tysiąc złotych za tonę. Za te pieniądze, co zaraz wydam, kiedyś miałam pełny zbiornik i jeszcze zapas. Teraz nie zapełnimy choćby w połowie – skarży się kobieta. I dalej: – Do niedawna jak miałam 100 zł w portfelu, mogłam narobić zakupów na długo. Dziś czego nie kupię, pieniędzy nie starcza.
Jej zdaniem wszystko to wina Putina. – My tu rządu nie winimy, kogo pan nie spyta, każdy powie to samo. Co Morawiecki z Dudą mają do tego, że zboże i masło drogie? Przynajmniej dają na dzieci. Mam trójkę wnucząt, które przy PiS dobrze odżyły. A i ja dostałam właśnie 14. emeryturę. Byle tylko Tusk nie doszedł do władzy, bo nam to od razu zabierze. My tu za nim nie jesteśmy i nie będziemy. Choć jest strach, bo młodzi podobno go lubią, ale oni nie wiedzą, co ich czeka. Broń Boże, żeby się przekonali – kończy pani Helena.
I ma rację – kogo w Starym Lubotyniu nie zapytać, niemal każdy mówi to samo: że drożyzna to sprawka Putina, PiS słusznie daje pieniądze, a Tusk, jeżeli będzie mógł, je zabierze. Wyjątkiem jest Marta, lat 29. Niedawno wróciła do wsi z Wrocławia, gdzie pracowała. Od kilku miesięcy mieszka z rodzicami – miało być na dwa miesiące, potem planowała się przenieść do Warszawy, ale w międzyczasie zmieniły się warunki pracy i jej podziękowano. Z sąsiadami ma dobre relacje, dopóki nie mówi o polityce. Zresztą wie, co powiedzą. Jej wujek jest przedsiębiorcą, zatrudnia ponad 20 osób. Zmiany związane z Polskim Ładem przecierpiał w milczeniu, a zapytany o nie wprost powiedział, że są słuszne i potrzebne. Matka kupiła węgiel za blisko 3 tys. zł za tonę (wcześniej płaciła 600 zł) i wygrażała – ale tylko pod adresem Putina.
– Ostatnio jak rodzice oglądali TVP, usłyszałam, jak Kaczyński mówi, że będzie można palić wszystkim, tylko nie oponami. Od razu wyobraziłam sobie zapach, który będzie unosił się po okolicy, i pomyślałam, że to koniec z wieczornymi spacerami. Ale nie odzywam się na takie tematy. Ja stąd w końcu wyjadę, a moja rodzina i sąsiedzi zostaną.
Czytaj też: Sztuka dzielenia. Rząd PiS daje swoim samorządom
Zagłosuję na PiS, ale bez przekonania
W Bogutach-Piankach we wschodnim Mazowszu na partię Kaczyńskiego zagłosowało 84 proc. wyborców. Był wśród nich Marek, emeryt, lat 72. I zagłosuje znowu, choć tym razem bez przekonania. – Mam dość słuchania, że za wszystko odpowiada Putin. Rozumiem, ropa, benzyna, węgiel to oczywiście jego wina, ale co Putin ma do tego, że cukier i sól są drogie? – zastanawia się. Jego zdaniem PiS wykorzystuje wojnę w Ukrainie, żeby przykryć swoją niekompetencję, a może i coś gorszego.
– Ale na kogo innego mam zagłosować? – myśli Marek. – Na Tuska nigdy, przez niego przepracowałem rok dłużej, niż powinienem, bo zachciało mu się mieszać przy emeryturach. A przepracowałbym jeszcze dłużej, gdyby Kaczyński nie odebrał mu władzy. Co on sobie myśli, że ludzie zapomną, jak ich upokarzał? Te podwyżki emerytur o 6 zł? Osobiście nigdy mu tego nie zapomnę.
To może lewica? – Myślałem o tym, ale nie mogę. Jestem katolikiem, prawicowcem. Mój ojciec był pierwszym przewodniczącym gminnej Solidarności, mam po nim medal za zasługi. Chyba musiałbym go oddać, gdybym zagłosował na lewicę. Z tego samego powodu nie mogę opuścić wyborów. Sam pan widzi, że nie mam wyjścia, muszę postawić na Kaczyńskiego.
Ruda Śląska: oficjalne wyniki wyborów. Kandydat PiS nie wszedł do drugiej tury
Na życie wystarcza, nie narzekam
Stanisław krzywi się już na samo słowo „drożyzna”. – A bo za Tuska to niby tanio było? – pyta. Ma 58 lat, właśnie wraca z kościoła w Bielanach niedaleko Sokołowa Podlaskiego. Tu także w poprzednich wyborach PiS zdeklasował opozycję, zdobywając 84,8 proc. głosów. Stanisław jest dumny z tego wyniku, jakby sam poprowadził zwycięską kampanię. Nie prowadził, ale czym się zajmuje – nie chce zdradzić. – Na życie mi wystarcza i nie narzekam ciągle, że drogo – mówi.
Nie bardzo chce też przyznać, że ceny wzrosły. Aktualizacji cen energii jeszcze nie dostał, a do sklepów nie chodzi, bo tym zajmuje się żona. Zatem czy jest drogo – nie wie. Wie za to, że jak opozycja wróci do władzy, nie dość, że będzie drogo, to jeszcze socjal zabiorą. Sam go w zasadzie nie pobiera, nie jest emerytem, a dzieci ma dawno odchowane. Ale cieszy się, że rodacy odzyskali godność za sprawą 500 plus i dodatkowych emerytur. Oraz że kraj rządzony jest suwerennie, bez niemieckiego plucia w twarz. Owszem, ogląda Telewizję Polską, bo jest Polakiem. Ale, zaznacza, myśli samodzielnie i dlatego nie powtarza opozycyjnego przekazu o domniemanej drożyźnie.
Czy jest coś, co mogłoby go zniechęcić do głosowania na PiS? – Na szczęście nie muszę o tym myśleć, bo rządzący wszystko robią jak należy. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko, by raz na zawsze rozprawili się z Tuskiem, żeby przestał jątrzyć i donosić za granicą. Nie wiem, czy on myśli, że jak będzie w kółko powtarzał Polakom, że są biedni, to od tego zbiednieją? Zresztą nie tylko pieniądze są ważne. Ważniejsze jest, by Polska została Polską – kończy Stanisław z Bielan.
Drogo i ubogo: tak źle dawno nie było. PiS czaruje: „Kryzys? Jaki kryzys?”