„Wyrok nie kończy sprawy”. Oskarżeni w sprawie zabójstwa Ziętary uniewinnieni
Chwilę wcześniej sędzia sprawozdawca Sławomir Szymański nie zostawił suchej nitki na głównych świadkach oskarżenia. W zamian za obciążenie oskarżonych prokuratura miała obiecać im korzyści: akt łaski dla skruszonego gangstera Macieja B. (ps. „Baryła”, odsiaduje dożywocie za zabójstwo policjanta), skrócenie wyroku dla Marka Z. i łagodniejszy wyrok dla Jerzego U.
– Samo w sobie nie dyskwalifikuje to ich wiarygodności, ale świadkowie swoje zeznania wycofywali, mówili niespójnie, przeczyli sobie i innym świadkom – mówił sędzia Szymański w ustnym uzasadnieniu wyroku. Krytykował też metody pracy prokuratora, który „dokonywał selekcji zeznań świadków, jako wiarygodne traktując tylko pasujące do linii oskarżenia”. W ten sposób prokurator odrzucił zeznania świadka, który zapewnił alibi jednemu z oskarżonych. Drugi go nie miał, ale jak zauważał sędzia, to po stronie prokuratury należy udowodnienie winy, a tego zrobić nie zdołała. – To jedna z najbardziej tajemniczych spraw III RP, ale nadal nie można jej uznać za wyjaśnioną – podsumował.
Czytaj też: Zabójstwo Ziętary. Ktoś zacznie mówić
Ziętara „zginął, bo był dziennikarzem”
Proces przed poznańskim sądem toczył się od 2019 r. „Sprawa Ziętary to dramat nie tylko osoby. To dramat rodziny, dramat środowiska dziennikarskiego, ale również tak naprawdę dramat państwa polskiego” – mówił prokurator Tomasz Dorosz, przywołując cytat z tablicy na kamienicy przy ul. Kolejowej 49 w Poznaniu, gdzie mieszkał Ziętara: „Zginął, bo był dziennikarzem”.