Pytanie, przed którym stoi rodzic 13-latka, jest prawdopodobnie nawet bardziej stresujące niż to, które zadawał sobie, wybierając szkołę podstawową. Od wyniku końcowych testów w gimnazjum zależy przecież awans do wymarzonego liceum, utarło się zatem, że to absolutnie decydujący moment w życiu młodego człowieka.
Tymczasem gimnazja nie są udanym rezultatem reformy edukacyjnej, a dziecko znajduje się w trudnym okresie rozwoju. Zaczyna dorośleć, przeżywa burzę hormonów, jest podatne bardziej niż kiedykolwiek na wpływy rówieśników. Tym razem jednak to dziecko powinno współdecydować o wyborze nowej szkoły.
Trzeba rozważyć kilka opcji. W wieku gimnazjalnym dziecko powinno być blisko domu, jak najczęściej mieć kontakt z rodzicami. To będzie czas różnych problemów emocjonalnych, młody człowiek będzie często potrzebował rady i wsparcia najbliższych. Będzie miał sporo pracy, a długie dojazdy zredukują do minimum jego czas wolny. Jeśli będzie podróżował sam – rodzice będą się zamartwiać.
Jeśli nowe sytuacje czy otoczenie wzbudzają w dziecku strach i lęk, jeśli ma ono kłopoty z nawiązywaniem znajomości, to nie ma lepszej metody na szybką aklimatyzację w nowej szkole niż starzy znajomi. Wtedy lepiej odpuścić elitarne gimnazjum na drugim końcu miasta i nie ryzykować, że dziecko wpadnie w stres. Na pewno będzie mu łatwiej w szkole w sąsiedztwie, gdzie spotka kolegów i koleżanki z podwórka.
Trzeba uważać na molochy. Gimnazja połączone ze szkołą podstawową są najgorszym możliwym pomysłem. Panuje tam tłok, zazwyczaj klasy są zbyt liczne, często szkoły mają problem z bezpieczeństwem.
Trzeba też z dystansem podchodzić do rankingów. W mediach pojawia się coraz więcej zestawień, w których jedne z gimnazjów prowadzą, a inne są na szarym końcu. Takie zestawienia nigdy nie wychwycą pełnej, obiektywnej oceny szkoły i nie będą w stanie oddać np. jej klimatu czy bezpieczeństwa w jej okolicy.
Na pewno ostrzeżeniem powinno być to, że jakieś gimnazjum wypadło szczególnie źle w egzaminie końcowym.
Nawet jeśli to szkoła rejonowa, warto wejść do niej, obejrzeć klasy, zagadnąć osoby na korytarzu. Zwykle nie ma z tym problemu, a poza tym większość gimnazjów i tak organizuje dni otwarte. Dziecko musi zobaczyć klasy, korytarze, w których ma spędzić najbliższe trzy lata.