Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Polacy odchodzą z Kościoła, to już tsunami. U biskupów śladów refleksji brak

W komentarzach hierarchów dominuje ton – to wina pandemii. W komentarzach hierarchów dominuje ton – to wina pandemii. Kelly Sikkema / Unsplash
W komentarzach hierarchów dominuje ton: to wina pandemii. I nadzieja, że w roku przyszłym sytuacja wróci do normy. Z wielu przyczyn może być to nadzieja płonna.

Wskaźnik dominicantes, czyli osób biorących udział w niedzielnej mszy, po raz pierwszy w historii III RP spadł poniżej 30 proc. – tak wynika z danych opublikowanych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego za 2021 r. Według nich w niedzielnych praktykach wzięło udział 28,3 proc. (to spadek o prawie 10 proc. rok do roku). Wskaźnik communicantes, czyli osób przystępujących podczas mszy do komunii świętej, wyniósł 12,9 proc. Najwięcej dominicantes odnotowano w diecezji tarnowskiej – blisko 60 proc., najmniej w łódzkiej – 17,2 proc.

Biskupi winią pandemię

W komentarzach hierarchów dominuje ton: to wina pandemii. I nadzieja, że w przyszłym roku sytuacja wróci do przedepidemicznej normy. Z wielu przyczyn może być to nadzieja płonna.

Po pierwsze, spadek niedzielnych praktyk wpisuje się w szerszy trend sekularyzacyjny, widoczny w innych badaniach i statystykach. Towarzyszy mu wzrost liczby apostazji, rezygnacja z udziału w katechezie szkolnej, drastyczny spadek powołań kapłańskich. Wydaje się, że pandemia mogła jedynie ten proces przyspieszyć. Wierni, którzy w okresie epidemii zawiesili praktyki religijne, zyskali czas na refleksję: czy i do czego są im one potrzebne. Sekularyzacji młodego pokolenia, która porównywana jest do tsunami, zaczyna towarzyszyć kruszenie katolicyzmu kulturowego, niejako domyślnego, który stanowił o sile i pozycji polskiego Kościoła.

Po drugie, obostrzenia w kościołach były stosunkowo łagodne (limit połowy miejsc, nie licząc osób w pełni zaszczepionych). A tajemnicą poliszynela był fakt, że i te łagodne restrykcje były nagminnie łamane. ISKK przeprowadził badanie nietypowo wcześnie, bo we wrześniu (zwykle odbywa się ono na przełomie października i listopada), zanim rozpędziła się na dobre kolejna pandemiczna fala.

Kościół nie słyszy dzwonów alarmowych

Po trzecie wreszcie, w episkopacie trudno doszukać się śladu refleksji, dlaczego sytuacja wygląda tak, a nie inaczej. Nie było w ostatnich latach badania czy sondażu, który byłby dla Kościoła korzystny. Dzwonki alarmowe dzwonią od dawna, a biskupi jak mantrę powtarzają: to nie wina Kościoła, to Kościół jest ofiarą złego świata. Bez refleksji trudno o trafną diagnozę, a bez diagnozy trudno liczyć na uzdrowienie obecnego stanu rzeczy.

Czytaj też: Krzyż nad tablicą

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną