Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Wiersze Morawieckiego pisane w Excelu, czyli jak premier został wieszczem w sieci

Mateusz Morawiecki Mateusz Morawiecki Arkadiusz Hapka
Wiersze Morawieckiego to wypowiedzi, których nie popełniłby żaden inny szef rządu – mówi twórca fejsbukowego fanpejdża „Wiersze Mateusza Morawieckiego pisane w Excelu”.

NORBERT FRĄTCZAK: „Spadkobierca Kochanowskiego, wieszcz naszych czasów, lider słowa” – charakteryzujesz premiera w opisie swojego fanpejdża. Czym tak urzekła cię twórczość Mateusza Morawieckiego?
AUTOR PROFILU „WIERSZE MATEUSZA MORAWIECKIEGO PISANE W EXCELU”: Wyróżniającą cechą jest niewątpliwie eklektyzm form, stylów i środków wyrazu. Morawiecki w swoich wypowiedziach łączy korporacyjne slogany, pojęcia historiozoficzne, wrażliwość romantyzmu i ckliwe anegdoty o codzienności przeciętnego Polaka. Można odnieść wrażenie, że jednocześnie jest na zebraniu zarządu wielkiej spółki, z Kordianem stoi na Mont Blanc i bawi się na wiejskim weselu, gdzie jest takim pewnym siebie wujkiem, który zna życie i z niejednego pieca jadł chleb.

Kiedy zdałeś sobie sprawę z tych talentów szefa polskiego rządu?
Bardzo szybko, niemal z marszu. Mam dobre ucho do poezji. Fanpejdż powstał zaraz po zaprzysiężeniu pierwszego rządu Morawieckiego, w grudniu 2017 r. „Polityka” była zresztą pierwszym mainstreamowym medium, które zauważyło mój pomysł.

Wcześniej byłeś skrybą wystąpień prezesa Kaczyńskiego jako twórca strony „Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą”.
Wciąż jestem. Kaczyński jest jak Leopold Staff, o którym się mówiło, że to poeta trzech pokoleń. Tworzył w Młodej Polsce, dwudziestoleciu i latach powojennych. A Kaczyński swoimi – tak to miękko określmy – osobliwymi wypowiedziami kształtuje polską wyobraźnię polityczną i społeczną od czasów Porozumienia Centrum, czyli znacznie dłużej, niż żyją najmłodsi wyborcy PiS. W każdej z dekad III RP miał co najmniej kilka głośnych przemówień. Ostatnio występuje rzadziej, ale przecież na słynnym objeździe Polski w zeszłym roku dał się poznać jako postmodernista mówiący o wszystkim naraz, a zarazem o niczym.

Twórczość premiera zdaje się bardziej przyciągać masy. W trakcie drugiej kadencji PiS publika fanpejdża znacznie się poszerzyła – od 25 tys. obserwujących w 2019 r. do blisko 100 tys. obecnie. Grono to zasilił ostatnio sam Morawiecki, który przyznał, że zna twój profil, a nawet zaczął go obserwować. Kilka wierszy wyrecytował też w programie „Drugie Śniadanie Mellera” aktor Andrzej Seweryn. Poczułeś się doceniony?
Mateusz Morawiecki usłyszał o tym fanpejdżu kilka lat temu od Krzysztofa Ziemca na antenie RMF FM. Już wtedy podejrzewałem, że oko poety może na mnie zerkać. Ostatnio to się potwierdziło. Bardzo mnie to cieszy. Dzięki temu Mateusz Morawiecki zyskał artystyczną samoświadomość. Poeta już wie, że jest uznanym poetą. To musi zaprocentować dojrzewaniem jego poetyckiej dykcji.

A recytacje w wykonaniu Andrzeja Seweryna to oczywiście wielkie wydarzenie. Poezja Morawieckiego zasługuje na taką interpretację. Mistrz słowa potrzebuje mistrza sceny. Samo słowo ma swoje konkretne znaczenie, objaśnia i rozjaśnia świat, ukierunkowuje myśli. Ale dopiero warsztat aktorski pozwala wykrzesać pełnię emocji i pobudzić ducha. Jestem pewien, że gdyby poeta Morawiecki objawił się 30 lat temu, to deklamowałby go sam Gustaw Holoubek.

Od 2017 r. obserwujesz wszystkie wystąpienia publiczne premiera? Czym musi się odznaczać wypowiedź, żeby została przez ciebie wpisana do Excela w formie poezji i opublikowana na fanpejdżu?
Znam wszystkie wystąpienia publiczne Mateusza Morawieckiego, jeśli tylko zostały nagrane i można do tych nagrań dotrzeć w sieci. Umiem słuchać premiera, a równolegle zajmować się inną robotą. Na nośne frazy reaguję już automatycznie. Po tylu latach czuję, co jest wierszem wysokiej klasy, co średnim wierszem, a co się na wiersz zupełnie nie nadaje. Kryterium jest w zasadzie bardzo proste: wyobrażam sobie Jerzego Buzka, Leszka Millera czy Donalda Tuska i zastanawiam się, czy oni byliby zdolni wypowiedzieć zdanie o danej barwie. Jeśli nie, to znaczy, że mamy do czynienia z „wierszem morawieckim”.

Wiersze Morawieckiego to są wypowiedzi, których nie popełniłby żaden inny szef rządu.

Pokażmy przykład: „Prawo i Sprawiedliwość ma homeopatyczne poparcie w zakładach karnych”. Niekoniecznie można to uznać za przystępne dzieło. Zdarza się, że podpowiadasz czytelnikom, co autor miał na myśli. Jak interpretujesz te słowa?
Morawiecki powiedział nam w ten sposób, że jego partia ma w zakładach karnych poparcie minimalne, bo jest środowiskiem politycznym, którego przestępcy się boją. A boją się go, bo jest głęboko uczciwe, brzydzi się łamania prawa i chce surowych kar. W domyśle: Platforma ma wysokie poparcie w zakładach karnych, bo jest partią o zupełnie przeciwnym charakterze, skorumpowaną i pobłażliwą.

Odniesienie do homeopatii ma oczywiście oznaczać, że poparcie dla PiS jest wśród bandytów tak małe, jak mała jest ilość substancji czynnej w homeopatycznym preparacie, w którym – według tej pseudomedycznej, nienaukowej koncepcji – substancji czynnej w zasadzie nie ma, jest tylko woda, która przez sukcesywne rozcieńczanie substancji czynnej zapamiętała jej właściwości. To bzdura, tak jak bzdurą, według poety, jest jakikolwiek związek jego formacji politycznej z działaniami przestępczymi.

A to: „Nasi poprzednicy dawali się poklepywać po plecach i przyjmowali wszystko jak gąsior gałki”.
To powiedzenie znane z Sienkiewicza, zdaje się, że z „Potopu”. Oznaczające łatwość przyjmowania manipulacyjnych pochlebstw. Łatwość tak dużą jak zdolność gąsiora do połykania. Te słowa to potwierdzenie intertekstualności poezji Morawieckiego i bardzo silnego osadzenia tych wierszy w polskiej tradycji literackiej. Morawiecki zna kanon i nie waha się go używać.

Dostarczenie rozrywki czy popularyzacja poglądów szefa rządu – co bardziej przemawia za twoją działalnością?
Popularyzacja to chyba złe słowo, bo jednak ma pozytywną, a nie neutralną wymowę, kojarzy się jednoznacznie z promowaniem. A ja nie promuję, tylko ukazuję. I to jest pierwszorzędny cel. Ale aspekt humorystyczny także jest ważny, bez tego czytelników byłoby mniej, przy czym dowcip wynika naturalnie z samej treści utworów Morawieckiego. Nie muszę robić niczego więcej, jak tylko skonstruować wiersz. Oczywiście potem czytelnicy wzmacniają efekt komiczny swoimi komentarzami. Komentarze są ważnym kapitałem tego fanpejdża. Bardzo lubię jego czytelników.

Codzienne obcowanie z wystąpieniami Mateusza Morawieckiego musi być dość obciążające. Wszak nie bez powodu jest znany z tego, że mówi dużo, chętnie posługuje się nowomową i ma dość luźny stosunek do prawdy. Muszę zapytać o twój obecny dobrostan psychiczny po latach obcowania z twórczością polskiego premiera.
Gwoli ścisłości, nowomowa to pojęcie raczej spoza mojej dziedziny. Tak może powiedzieć językoznawca, socjolog, historyk itd. Ja z kolei zwracam uwagę na potencjał artystyczny tych wypowiedzi, na ich kreatywny, literacki wymiar. Na stronę estetyczną tego języka i na wpływ tej estetyki na zdolność pozyskania wyborców. Interesuje mnie to, że potencjał polityczny Morawieckiego zależy nie tylko od czysto politycznych konstrukcji, od gry obietnicami wyborczymi, ale też od tego, że jego język jest osadzony w pewnych symetriach estetyczno-aksjologicznych bliskich polskiej duszy.

A przechodząc do zasadniczej części twojego pytania: Morawiecki, gdy go słucham, nie budzi we mnie żadnych emocji, skupiam się na tych literackich własnościach jego wypowiedzi, na zadaniu, które sobie wyznaczyłem.

Uważasz, że Morawiecki dobrze rozumie gusta i wartości bliskie Polakom? Umie im schlebiać?
Liderów czołowych polskich partii łączy jedna właściwość: mają kolosalny elektorat negatywny. Gdyby PiS występował w kampanii wyborczej z Kaczyńskim jako przyszłym premierem albo gdyby Kaczyński był zamiast Dudy kandydatem w wyborach prezydenckich, PiS przegrałby z kretesem. Morawiecki oczywiście ten elektorat negatywny także posiada, jak każdy polityk, ale znacznie mniejszy jak na polskie warunki. Wszystko dlatego, że premier poeta odznacza się takimi cechami, które pozwalają mu idealnie wpasować się w różne środowiska. Był menedżerem i często brzmi jak menedżer, więc ludzie z korporacji mogą go uważać za swojego. Pochodzi z domu inteligenckiego, więc zna legendy, konwenanse, marzenia, ale i uprzedzenia polskiej inteligencji. Jednocześnie nieobca jest mu wieś, jej trudy i opowieści, na wsi spędził wiele czasu, często to podkreśla. Ta biografia Morawieckiego ukazuje nam prawdziwego kameleona, który dużo powie i o notowaniach akcji, i o tradycji powstań, i o nauce, i o żniwach. Morawiecki ma oczywiście etykietę kłamczuszka, ale nie jest tą etykietą zupełnie zdeterminowany w społeczeństwie, potrafi wywalczyć dla siebie inne twarze. A opozycja ma liderów o wiele bardziej jednowymiarowych.

Tymczasem notowania PiS ostatnio spadają. Być może pod koniec roku Morawiecki będzie miał mniej sposobności do szerzenia swojej poezji. Jak się z tym czujesz?
Oddzielam swoje osobiste życzenia i potrzeby wynikające z mojego światopoglądu od chłodnego spojrzenia na realia. Nie koncentruję się na swoim chceniu. Mogę oczekiwać przegranej PiS, ale uważam, że nie ma żadnych wyraźnych powodów, żeby zakładać przegraną PiS. Liderem największej partii opozycyjnej jest Donald Tusk, który ma właśnie kolosalny negatywny elektorat i może, niestety, działać na ludzi tak, jak działałby Kaczyński, gdyby go nagle PiS wyeksponował, czyli wręcz odpychająco. Platforma nie ma nikogo takiego jak Morawiecki: polityka, który zagadywałby do różnorodnych grup ich językiem, umiał odwracać uwagę od swoich wad i mógł zostać takim zastępczym liderem zasłaniającym właściwego lidera. Trzaskowski ma zbyt elitarny rys, kojarzy się wyłącznie z jednym środowiskiem. To mogło się udać w wyborach prezydenckich, które mają binarną konstrukcję i wiele osób w drugiej turze głosowało na Trzaskowskiego tylko dlatego, żeby odsunąć Dudę. W wyborach parlamentarnych ludzie jednak bardziej niuansują swoje decyzje. Z kolei Hołownia, lider drugiej dużej partii opozycyjnej, będzie szedł do wyborów z opinią kapryśnego buntownika, który rozbija szanse na jedność opozycji. A lewica w Polsce ma w sumie taką tożsamość jak Trzaskowski, kojarzy się z elitaryzmem, z dzieciakami z uprzywilejowanych rodzin. Albo – to jej drugie skrzydło – z mumiami z SLD. To jest krzywdzący obraz, ale nikt go jeszcze nie przełamał.

Tak to mniej więcej widzę i dlatego podejrzewam, że jesienią nadal będziemy czytać wiersze Morawieckiego.

Mimo wszystko spadek poparcia dla PiS jest faktem. Czy przekłada się to jakoś na twórczość premiera?
W Polsce jest tylko jeden wart uwagi sondaż: same wybory. Gdyby Komorowskiemu ktoś to wyjaśnił, to 2015 r. wyglądałby inaczej. Pisowska machina nie mogłaby się rozpędzić. PiS wie, że sondaże mogą być guzik warte, więc wciska gaz do dechy i jak zwykle do samego końca jedzie po jedno: po samodzielną większość. Dlatego Morawiecki pomału wchodzi na najwyższe obroty i spodziewam się złotego okresu jego twórczości. Czyli po staremu, jak w 2019 r.

Chociaż pewną zmianę zaobserwowałem: mniej anegdotek zakorzenionych w Polsce lokalnej, a więcej bogatych w brawurowe porównania refleksji o gospodarce. Znak czasów.

Czy twój stosunek do Morawieckiego i uznanie dla jego twórczości ewoluowało jakoś w ciągu ostatnich lat?
Oceniam Morawieckiego i PiS tak samo negatywnie jak zawsze, niezmiennie od lat, ale nigdy nie chciałem, żeby moje poglądy były treścią fanpejdża. One są oczywiste dla większości czytelników, ludzie wiedzą, że lokuję się gdzieś pomiędzy klasycznym liberalizmem a lewicowością, a więc jestem przede wszystkim żachnięty na wszelkie przejawy feudalizmu, czyli na zdobywanie przez jakieś grupy czy osoby przewagi nad innymi poprzez przeciąganie w swoją stronę dobra wspólnego. Snucie moich własnych ocen i wizji nie stanowi jednak celu fanpejdża. Zależy mi przede wszystkim na tym, żeby pokazać język Morawieckiego najuczciwiej, jak się da. Uważam, że wybrałem dla tego celu bardzo efektywną i efektowną formę. Wersy wpisane w komórki Excela odsłaniają więcej.

A dlaczego akurat Excel?
To miało pierwotnie wyłącznie funkcję symboliczną. Było podkreśleniem związków Morawieckiego z biznesem. W końcu był dyrektorem banku. Ale potem zauważyłem, że Excel dobrze organizuje te teksty, uwypukla wersyfikację, ułatwia zarządzanie rytmem.

Czy widzisz na prawicy jakiegoś innego kandydata na wieszcza?
Prawica składa się z samych literatów, ale większość to drobni wierszokleci. Autorem dużego kalibru jest oczywiście Glapiński, nawet założyłem mu fanpejdż. Nie mam jednak czasu na jego prowadzenie.

Od początku istnienia fanpejdża pozostajesz anonimowy. Nigdy nie kusiło cię, by się ujawnić?
Nie myślę o ujawnieniu, bo muszę dbać o oddzielenie własnej autorskiej pracy. Nie chcę, żeby ktoś moją twórczość oceniał przez pryzmat tych przygód z poezją Morawieckiego.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną