Społeczeństwo

Oszczędność na sybirakach. Odszkodowania za PRL nie dla wszystkich?

Odszkodowania za PRL jednak nie dla wszystkich? Odszkodowania za PRL jednak nie dla wszystkich? Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
Radczyni Anna Bufnal, która prowadzi sprawy o zadośćuczynienie za represje doznane w okresie PRL, alarmuje, że tzw. ustawa lutowa w części zapisów jest niezgodna z konstytucją, co otwiera drogę do uznania za nieważne orzeczeń wydanych wobec represjonowanych za działalność niepodległego bytu Państwa Polskiego.

Anna Bufnal i kancelaria, z którą jest związana, prowadziły sprawy m.in. syna Witolda Pileckiego i Andrzeja Gwiazdy. W lutym sąd zasądził Andrzejowi Pileckiemu 1,5 mln zł od Skarbu Państwa (wraz odsetkami ustawowymi od dnia uprawomocnienia się wyroku do dnia zapłaty) zadośćuczynienia za doznaną przez jego ojca krzywdę. W uzasadnieniu sędzia Monika Łukaszewicz podkreśliła, że w polskim systemie prawnym Skarb Państwa musi ponosić odpowiedzialność za sytuację, w której obywatel był niesłusznie zatrzymany, tymczasowo aresztowany lub odbył niesłuszną karę. Andrzejowi Gwieździe sąd przyznał 400 tys. zł – za internowanie.

O odszkodowaniach „Polityka” pisała niedawno w tekście „Najdłuższy proces niepodległej Polski” i już wtedy Anna Bufnal podkreślała niekonstytucyjność niektórych zapisów tzw. ustawy lutowej z 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność niepodległego bytu Państwa Polskiego.

Oszczędność na sybirakach

W 2020 r. Sejm przyjął ustawę otwierającą sybirakom drogę do odszkodowania za lata zesłania. Wywózki, głód, śmierć bliskich, nadludzką pracę wyceniono na 200 zł za miesiąc. W ustawie o świadczeniu pieniężnym przysługującym osobom zesłanym bądź deportowanym przez władze ZSRR nie zapisano jednak, że skorzystanie z tego świadczenia zamyka drogę do dochodzenia roszczeń na podstawie ustawy lutowej z 1991 r. na zasadach ogólnych. To wyłączenie zapisano w noweli tej ustawy w art. 8, ustęp 6 – „przepis ust. 2a nie stosuje się do osób, którym Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych przyznał świadczenie pieniężne na podstawie ustawy z dnia 14 sierpnia 2020 r. o świadczeniu pieniężnym przysługującym osobom zesłanym lub deportowanym przez władze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich”.

– Ustawa o świadczeniu pieniężnym weszła w życie w 2022 r. Zgodnie z jej treścią osoby żyjące obecnie, a które były zesłane na Syberię, mogą otrzymać jednorazowe odszkodowanie w kwocie po 200 zł za każdy miesiąc spędzony na zesłaniu. Jeżeli jednak ktoś weźmie ten iloczyn 200 zł, nie może dochodzić odszkodowania na drodze sądowej. A wiemy, że te odszkodowania mogą być dużo, dużo wyższe – wyjaśnia Anna Bufnal i od razu przywołuje przykład: niedawno dzieci mężczyzny, który był cztery lata na Syberii, otrzymały wyrokiem sądu ok. 950 tys. zł łącznie. Gdyby skorzystały z tej drugiej ustawy – otrzymałyby jedynie 9,6 tys. zł (200 zł x 48 miesięcy).

W latach 2007–11 r. ustawa lutowa zawierała podobny przepis, ale dotyczył on głównie działaczy Solidarności. Wtedy wprowadzono dla nich ograniczenie wysokości odszkodowania do maksymalnej kwoty – 25 tys. zł. Nie mogli więc starać się o wyższe odszkodowania w sądzie.

Ale Trybunał Konstytucyjny w marcu 2011 r. stwierdził, że ten przepis jest niekonstytucyjny. W wyroku sędziowie napisali wprost, że „ograniczenie możliwości dochodzenia odszkodowania i zadośćuczynienia przez osoby represjonowane jest niezgodne z konstytucją”. Zapis dotyczący sybiraków jest bardzo podobny do tego, jaki Trybunał uznał za niezgodny z ustawą zasadniczą – podkreśla Anna Bufnal.

Dlaczego tylko matka?

Za niezgodny z prawem należałoby też uznać drugi artykuł ustawy lutowej – art. 8b, który mówi, że „dziecku matki pozbawionej wolności, wobec której stwierdzono nieważność orzeczenia, które przebywało wraz z matką w więzieniu lub innym miejscu odosobnienia lub którego matka w okresie ciąży przebywała w więzieniu lub innym miejscu odosobnienia, przysługuje od Skarbu Państwa odszkodowanie za poniesioną szkodę i zadośćuczynienie za doznaną krzywdę”.

Zdaniem prawników przepis ten dyskryminuje inne dzieci pozbawione wolności w czasach powojennych. W ogóle nie bierze pod uwagę dzieci, które były w więzieniu same, np. w charakterze zakładnika, aby rodzice oddali się w ręce władzy. – Albo przebywały w tym więzieniu z innymi członkami rodziny, bo np. nie miały mamy. Te dzieci też były pozbawiane wolności z powodu działalności niepodległościowej ich rodziców lub opiekunów prawnych – podkreśla Anna Bufnal, dodając, że zna kilka takich przypadków.

Pierwsze odszkodowania

Art. 8b pozwolił wystąpić o odszkodowanie Magdalenie Zarzyckiej-Redwan, której rodzice zostali aresztowani w kwietniu 1949 r. i trafili na Zamek Lubelski, do więzienia Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Stefania Zarzycka była w zaawansowanej ciąży. Torturowana podczas przesłuchań, urodziła 29 maja 1949 r. córeczkę i zmarła krótko po porodzie. Dziewczynką, która w więzieniu spędziła prawie 2,5 roku, zaopiekowała się jedna z więźniarek.

W 2018 r. Zarzycka-Redwan wniosła do Sądu Okręgowego w Lublinie powództwo przeciwko Skarbowi Państwa, żądając 15 mln zł zadośćuczynienia za traumę związaną z urodzinami w więzieniu, ponad dwoma latami za kratami i kilkoma latami spędzonymi w domach dziecka. W 2019 r. sąd przyznał jej 1 mln zł, a w 2022 r. ruszył nowy proces w podobnej sprawie – o 2 mln zł wystąpiła Mieczysława Pascoe, która również urodziła się w więzieniu na Zamku i spędziła tam pierwsze miesiące życia. Jej matka należała do AK i WiN, zajmowała się m.in. składaniem nielegalnych ulotek, pism i broszur. Nielegalna drukarnia została zlikwidowana, a ciężarna Regina Jawor wraz z mężem aresztowana.

Zbrodnia lubińska wraca

Pisząc o sprawach o zadośćuczynienie za zbrodnie reżimu komunistycznego, nie sposób przypomnieć też zbrodni lubińskiej – Anna Bufnal reprezentuje w sądzie Stanisławę Trajkowską, wdowę po Andrzeju Trajkowskim, który zginął 31 sierpnia 1982 r. podczas zamieszek w Lubinie.

We wrześniu 2022 r., tuż po uroczystych obchodach 40. rocznicy tamtych tragicznych zdarzeń, Sąd Okręgowy w Legnicy odrzucił wniosek Stanisławy Trajkowskiej i jej dzieci o zadośćuczynienie za śmierć Andrzeja Trajkowskiego, złożony w oparciu o tzw. ustawę lutową z 1991 r., znowelizowaną w 2019 r. To jej zapisy dały możliwość internowanym, skazanym, represjonowanym w okresie PRL walczyć o finansowe zadośćuczynienie za doznane krzywdy. I otworzyły drogę do roszczeń, znosząc obowiązek uiszczenia 5 proc. od wartości wnioskowanej kwoty zadośćuczynienia.

Oddalając wniosek Trajkowskich, sąd stwierdził, że nie należy im się od państwa zadośćuczynienie, bo państwo nie prowadziło żadnych postępowań wobec Andrzeja Trajkowskiego. Nie był aresztowany. I nie toczyły się wobec niego sprawy sądowe. Tę decyzję podtrzymał Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Prokurator Waldemar Kawalec wniósł o oddalenie apelacji rodziny Trajkowskich. Nie kwestionował udziału Andrzeja Trajkowskiego w manifestacji przeciwko represjom stanu wojennego. Ani tego, że w tej manifestacji uczestniczył świadomie, z wyboru.

„Ale nie jest to istotą sprawy. Jest nią to, że nie doszło do żadnych represji. Te działania pododdziałów ZOMO – strzelanie do tłumów na oślep, nie były skierowane przeciwko panu Andrzejowi Trajkowskiemu. Oddanie strzałów nie nastąpiło w momencie zatrzymania zmarłego, a miało charakter przypadkowy” – uzasadniał prokurator Kawalec. Inaczej mówiąc, gdyby Andrzej Trajkowski siedział w więzieniu, mógłby się starać o odszkodowanie, a że zginął podczas manifestacji rozbitej przez oddziały ZOMO, to represjonowany nie był. Sędzia Jerzy Skorupka zgodził się z prokuratorem, choć przyznał, że jakieś zadośćuczynienie rodzina Trajkowskich powinna otrzymać, bo „konstytucja mówi, że jeśli szkoda jest konsekwencją działań organów państwa, to musi być wynagrodzona”.

Kilka tygodni temu Instytutu Pamięci Narodowej ogłosił wznowienie śledztwa w sprawie zbrodni lubińskiej i zaapelował o zgłaszanie się świadków. Odszkodowania za śmierć ofiar tej zbrodni nie dostała nie tylko rodzina Andrzeja Trajkowskiego, ale także pozostałych, którzy wtedy zginęli – Mieczysława Poźniaka i Michała Adamowicza.

Anna Bufnal złożyła do Sądu Najwyższego kasację od wyroku wrocławskiej apelacji.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną