Za biedny na wolność
Za biedny na wolność. Sędzia kontra skazany na zwolnieniu warunkowym
Dzwoni telefon, numer zapisany w komórce jako „Rafał Sadło z Wolności”. POLITYKA opisała jego historię dwa lata temu w artykule „Zapuszkowany za blachę”. Rafał Sadło jeszcze wtedy siedział, skazany na 34 lata więzienia. Nie za morderstwo, tylko za kradzieże samochodów, gdy był jeszcze nastolatkiem. Został aresztowany 19 kwietnia 1996 r., nie miał jeszcze 18 lat. Każde auto liczono mu osobno i wyroki się dodawały. Starał się o wyrok łączny, który pozwalałby zmniejszyć karę, ale kto i kiedy z tego dobrodziejstwa może skorzystać, jest skomplikowane i trudne nawet dla adwokatów. On w celi studiował księgi prawnicze, życzliwie podsyłane mu przez warszawskiego adwokata Michała Kołodziejczyka, do którego kancelarii po prostu zadzwonił z jakimś pytaniem prawnym, analizował zapadłe wyroki. W 2017 r. napisał wniosek o wyrok łączny i go dostał. Z 34 lat zrobiło się 28 lat i 6 miesięcy. Po kilku latach wystąpił z kolejnym takim wnioskiem, który podparł swoim, napisanym pro bono, mec. Kołodziejczyk. W 2021 r. sąd w Opocznie wniosek odrzucił, ale Rafał Sadło już całkiem sam napisał odwołanie, na kilkanaście stron, z cytatami wyroków Sądu Najwyższego. „Wiem, że mam rację” – powtarzał uparcie. Mówi dużo i szybko. Już po naszym artykule znowu wygrał, skracając wyrok – więc koniec kary z 2030 r. przesunął mu się na 21 grudnia 2026 r.
Rodzice, oboje już emeryci, prosili go, żeby złożył wniosek o przedterminowe zwolnienie – siedział już 21 lat. Choć nie wierzył w sukces, to 18 lutego 2021 r. zrobił to. Dwa miesiące później sędzia Mirosław Gajek, przewodniczący Wydziału Penitencjarnego i Nadzoru nad Wykonywaniem Orzeczeń Karnych Sądu Okręgowego w Kielcach, uznał jego wniosek za zasadny.