Najpierw piersi
Polki rezygnują z karmienia piersią. Ministerstwu Zdrowia jakoś to nie przeszkadza
Jak mocno wizja macierzyństwa Polek odkleiła się od polityki rodzinnej Prawa i Sprawiedliwości, świadczą dane GUS mówiące o tym, że w ubiegłym roku odnotowano najmniej urodzeń od drugiej wojny światowej. Ale jest coś jeszcze, co stoi w sprzeczności z opowieścią PiS o prorodzinnych celach rządu i z ochroną życia najmłodszych – rezygnacja kobiet z karmienia piersią. Zawsze szczyciliśmy się bardzo wysokim, sięgającym 97 proc., odsetkiem noworodków, które otrzymywały najzdrowszy pokarm, czyli mleko matki. Teraz coraz częściej wypierają je mieszanki mlekozastępcze, podawane beztrosko, bez świadomości konsekwencji tej decyzji dla dzieci. Mieszanki nie zastąpią walorów naturalnego mleka, ponieważ nawet najlepsza technologia nie potrafi naśladować natury w wytwarzaniu wszystkich białek odpornościowych, które się w nim znajdują.
Dyrektorzy szpitali nie raportują liczby noworodków dokarmianych sztucznymi mieszankami, choć od 2018 r. zgodnie z zaleceniami WHO powinni to robić. Przeprowadziliśmy własny sondaż wśród szpitali z różnych regionów Polski i w każdym mówiono, że gotowość kobiet do karmienia naturalnego w ostatnich latach wyraźnie spadła. Nieraz spośród dziesięciu kobiet po porodzie dziewięć odmawia.
Nie najlepiej świadczy to o rodzicielskiej odpowiedzialności, ale jeszcze gorzej o państwowym systemie wspierania karmienia naturalnego, za co odpowiada Ministerstwo Zdrowia. – W standardach okołoporodowych zamieszczono wiele słusznych zaleceń, ale to spis pobożnych życzeń, bo opieki laktacyjnej nikt nie wspiera ani nie monitoruje – mówi prof. Ewa Helwich, krajowa konsultantka w dziedzinie neonatologii.
Program wczesnej stymulacji laktacji dla ośrodków neonatologicznych i położniczych, który prof. Helwich zredagowała z zespołem ekspertów w lutym 2014 r.