Dwie matury z polskiego. To był egzamin nierównych szans, męka dla uczniów i nauczycieli
Matura 2023 jest wyjątkowa pod wieloma względami. Przystępuje do niej równocześnie ostatni rocznik gimnazjalistów – absolwentów czteroletniego technikum i szkoły branżowej drugiego stopnia – oraz pierwszy rocznik licealistów, który nie doświadczył nauki gimnazjalnej. To absolwenci ośmioletniej szkoły podstawowej, którzy kilka dni temu ukończyli czteroletnie liceum. Pierwsi zdają starą maturę (według formuły 2015), a drudzy nową (według formuły 2023). Starą zdają też absolwenci z poprzednich lat. Różnice są kolosalne.
Koszmar tegorocznych maturzystów
Oba roczniki cztery lata temu swój pierwszy ważny egzamin – jedni po gimnazjum, drudzy po podstawówce – zdawały w warunkach najgorszych z możliwych, czyli podczas strajku nauczycieli. Istniało ryzyko, że do egzaminów wtedy w ogóle nie dojdzie, gdyż dyrektorom nie uda się skompletować zespołów nadzorujących. Strajk rozpoczął się 8 kwietnia 2019 r., egzamin gimnazjalny dwa dni później, a ósmoklasisty tydzień później, gdy zapał strajkujących był największy.
Jak podaje Wikipedia, „egzaminy zostały przeprowadzone w placówkach w dużym stopniu ze względu na zaangażowanie osób innych niż nauczyciele, w tym rodziców, księży i samorządowców” (hasło: „Strajk nauczycieli w Polsce w 2019 roku”). Tylko w kilku szkołach egzaminy się nie odbyły.
Choć strajk zakończył się po 20 dniach, koszmar tegorocznych maturzystów dopiero się zaczynał. Po bardzo stresujących egzaminach czekała ich podwójna rekrutacja do szkół maturalnych (dwa roczniki ubiegały się o miejsce w mniejszej liczbie klas pierwszych). Gdy zostali przyjęci i trochę pochodzili do nowej szkoły, nastała pandemia koronawirusa, ogłoszono lockdown i wprowadzono zdalne nauczanie.