I kawkę zaparzy, i świnię podłoży
Plaga toksycznych szefów i współpracowników. I kawkę zaparzy, i świnię podłoży
JOANNA CIEŚLA: – Czy ludzie w pracy są wobec siebie bardziej toksyczni niż w innych życiowych relacjach?
TESSA WEST: – Raczej tak. Większość z nas jest bardziej toksyczna wobec współpracowników niż na przykład wobec członków rodziny, bo oni po prostu na mniej nam pozwalają. Gdy ludzie zachowują się okropnie w pracy, często nikt im o tym wprost nie mówi. Koleżanka, kolega, a zwłaszcza podwładny, zazwyczaj unikają konfrontacji tak długo, jak to możliwe. Poza tym często nie wszyscy zgadzają się, czy ktoś jest już toksyczny, czy jeszcze nie przekroczył granic.
Podobno dobrym wskaźnikiem jest ulga – to, czy reszta zespołu odczuwa ją, gdy jedna z osób wyrusza na urlop.
To jedno z podejść. Jednak zachowanie, które jako większość społeczeństwa czy jako grupa uznalibyśmy za nieakceptowalne, bywa uzasadnione. Na przykład mikrozarządzanie – ciągłe kontrolowanie pracownika, zaglądanie mu przez ramię, odpytywanie, na jakim jest etapie pracy– może być nie do zniesienia. Ale z perspektywy przełożonego może wynikać z tego, że w przeszłości ten pracownik popełniał wiele błędów, albo z tego, że w określonej dziedzinie dokładność jest bardzo ważna. Są pewne branże czy firmy, które wpychają ludzi w toksyczne zachowania albo promują je. Na przykład działanie metodą tzw. lizusa-podkopywacza (szczegóły w ramce) bywa skuteczną drogą do podwyżek i awansów.
Praca jest środowiskiem, które szczególnie sprzyja patologiom?
Aż tak bym tego nie ujęła. Obszar, w którym ostatnio widzimy podobieństwo, to życie uczuciowe, jeśli tak można nazwać randkowanie, zwłaszcza poprzez aplikacje i serwisy internetowe. I w takich relacjach, i w pracy dostrzegamy podobne wzory zachowań. Na przykład tzw.