Lęk bezdomny
Lęk bezdomny. Stracili domy w Ukrainie, mogą stracić dach nad głową w Polsce
Od lat brakuje wystarczającej liczby mieszkań, kupno i wynajem są koszmarnie drogie, ale rząd uznał najwyraźniej, że jakoś to będzie i rynek mieszkaniowy wchłonie jeszcze milion uchodźców. Jakoś to nie będzie, zwłaszcza że pogarsza się nastawienie Polaków do uchodźców – odpowiadają eksperci i przedstawiciele organizacji pomocowych.
– Nie powinni w nieskończoność żyć w miejscach zbiorowego kwaterunku – mówi Les Gondor, który zamienił swój hotel w dom dla uchodźców. Teraz idzie o krok dalej: przebudowuje jego część na aneksy mieszkalne. Na jeden liczy Anna, sklepowa z Iwanofrankowska. W hotelowym pokoju mieszka z dwojgiem dzieci i niepełnosprawnym mężem: – Aneks z kuchnią i łazienką to marzenie.
Obywatele hotelu
Nad ranem 24 lutego 2022 r. Putin najechał ich kraj, po południu siedzieli w samochodzie w drodze do Polski. – Byłam w ciąży, bałam się strasznie – wspomina Anna. Wybrali Gorzów Wielkopolski, gdzie od kilku lat żyła i pracowała jej teściowa. Nie mogła jednak pomieścić ich u siebie: wynajmowała niewielkie mieszkanie z sześcioma Ukrainkami, trafili więc do hotelu Mieszko. Les Gondor utworzył w nim miejsce zbiorowego zakwaterowania. Też był uchodźcą, lecz ekonomicznym: w 1977 r. jako 20-latek wyjechał z Polski Ludowej do Szwecji ze sztangą papierosów (tyle mógł wwieźć) i 10 dol. w kieszeni. Do końca życia będzie pamiętał strach w oczach uchodźców z Ukrainy, którzy docierali do Mieszka w pierwszych dniach wojny: – Niemal same kobiety z dziećmi, trochę osób w podeszłym wieku, niepełnosprawnych. Mieli przy sobie walizkę czy dwie, nie wiedzieli, co ich czeka, chyba nie wierzyli, że chcemy im pomóc, i to za darmo.
Dzięki ogromnej mobilizacji polskiego społeczeństwa i Ukraińców, którzy przybyli do naszego kraju przed 24 lutego 2022 r.