Społeczeństwo

Polskie zoo

Polska: terytorium rozszarpujących się gangów? Nie musi tak być, możemy się poprawić

Ewolucja nam mówi, że jeśli mamy przetrwać jako cywilizowane państwo i jeśli nie chcemy, by Polska stała się tylko terytorium rozszarpujących się gangów, jakie tworzą szympansy, to musimy się zabrać za poważną naprawę. Ewolucja nam mówi, że jeśli mamy przetrwać jako cywilizowane państwo i jeśli nie chcemy, by Polska stała się tylko terytorium rozszarpujących się gangów, jakie tworzą szympansy, to musimy się zabrać za poważną naprawę. Marcin Bondarowicz
Nina Witoszek, polska pisarka i historyczka kultury, o socjaldemokratycznych słoniach, neoliberalnych szympansach i komunistycznych mrówkach, i o tym, że społeczeństwa spolaryzowane rozsypują się i znikają.
Nina WitoszekAP Nina Witoszek

JACEK ŻAKOWSKI: – Co ewolucja ma do polityki?
NINA WITOSZEK: – Bardzo dużo. Do polityki, ekonomii, stosunków międzynarodowych, całego życia społecznego.

W sensie?
Po pierwsze, objaśnia ludziom świat. A objaśniając prawdziwie lub fałszywie, kształtuje nasze wyobrażenie o tym, co jest naturalne, nieuchronne i dobre.

Objaśnia prawdziwie czy fałszywie?
Darwinowska teoria ewolucji objaśnia z grubsza prawdziwie. Ale jej społecznie dominujący odbiór – fałszywie. To się zdarza. Podobny los spotkał tezę Fukuyamy o „końcu historii” i główne tezy Marksa. W masowej wyobraźni przez cały XIX i XX w. dominowała prymitywna wizja ewolucji…

„Darwinizm”?
Który uzasadniał tragiczne nierówności tworzone przez leseferyzm, imperializm, rasizm. To działo się na rachunek Darwina i jego pracy „O pochodzeniu gatunków”, o której każdy słyszał, ale mało kto ją czytał. Szkopuł polega na tym, że przyrodniczym badaniom Darwina opaczny sens nadał współczesny mu etyk i socjolog Herbert Spencer. Darwinowską rekonstrukcję powstawania gatunków Spencer przerobił na filozofię odwiecznej „walki o byt”, a darwinowski opis – na pogląd etyczny mówiący, że dobre jest to, co służy przystosowaniu i wspinaniu się po drabinie ewolucji, więc trzeba wspierać silnych kosztem słabych opóźniających wspinaczkę.

Słabych ze skały.
Albo niech sami sobie radzą. Byle nie zatrzymywali postępu, który tworzą silni. To jest potężna wizja pokutująca od XIX w. nie tylko w umysłach rasistów sankcjonujących wyzyskiwanie „gorszych ras” przez „lepsze”, w ideach imperialnych, gdzie potężne państwa mają dobre prawo podbijać i eksploatować słabsze, czy w totalitarnych systemach, gdzie pełnię praw ma tylko stuprocentowy Aryjczyk lub krzepki robotnik.

Polityka 28.2023 (3421) z dnia 04.07.2023; Rozmowa Polityki; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Polskie zoo"
Reklama