Leżajsk nic nie warzy
Leżajsk poległ, już nie warzy. Jak i dlaczego upadł legendarny browar?
Ostatnia puszka Jasnego Pełnego zjechała z linii produkcyjnej browaru w Leżajsku ze środy na czwartek 31 sierpnia. Pracownicy zrobili sobie skromną fotkę z ostatnimi puszkami w ręku. A następnie rozeszli się do domów. Dla większości z nich była to ostatnia zmiana w browarze, w którym produkowali piwo od 45 lat. Właściciel już w styczniu tego roku zapowiedział, że dni firmy są policzone. Tak jak policzone były koszty, które wskazywały, że na rynku jest nadprodukcja i Leżajsk trzeba zamknąć. Tylko wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że to nie będzie takie zwykłe zamknięcie.
Obrona browaru
Największym refleksem przy warzeniu politycznego piwa wykazał się poseł Grzegorz Braun z Konfederacji. Dwa tygodnie po oficjalnym komunikacie spółki o zamknięciu browaru w Leżajsku Braun rozkręcał przed bramą pikietę protestacyjną. Ze zdjęć trudno odtworzyć skalę tego, co 21 lutego działo się przed browarem. Na większości zdjęć z wydarzenia jest albo sam Braun, albo jego lokalny asystent Tomasz Buczek. W tle kilku mężczyzn. Braun pochwalił pana Boga, skrytykował rząd, rzucił, że „tradycji nie da się kupić w sklepie u owada” (czytaj: w Biedronce). I ostro wkurzył lokalny PiS, który poczuł oddech politycznego rywala na plecach.
Tak się składa, że na Podkarpaciu PiS ma taki urodzaj talentów i poparcia, że przez ostatnie lata posłowie tej partii ostrzej konkurowali między sobą niż z opozycją. W samym Leżajsku w ostatnich wyborach parlamentarnych PiS dostał 79 proc. głosów. Tyle że to było cztery lata temu, a teraz z sondaży wynika, że w regionie może być mniej miejsc biorących do Sejmu, niż w PiS oczekiwano. W regionie coraz mocniej rozpycha się Konfederacja. A i społeczeństwo ma liczne oznaki zmęczenia, np. drożyzną. Na odsiecz leżajskim browarnikom już w marcu rzucił się lokalny poseł i wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.