Rysy na rasie
Produkcja piesków. Kto i po co mnoży modne rasy? Zawiniliśmy wobec zwierząt
JOANNA PODGÓRSKA: – Czy niektóre rasy psów powinny zniknąć?
WOJCIECH NIŻAŃSKI: – Zniknąć? Nie. Na zorganizowanym w Niemczech kongresie dotyczącym rozrodu zwierząt, w którym uczestniczyło kilkuset lekarzy weterynarii, była mowa o memorandum dotyczącym rozmnażania ras brachycefalicznych.
Czyli jakich?
To rasy, które mają mocno zarysowane spłaszczenie twarzoczaszki, takie jak pekińczyki, boksery, mopsy, shih tzu czy bardzo ostatnio popularne buldogi francuskie. Ta cecha może prowadzić do tego, że zwierzęta mają trudności z prawidłowym oddychaniem, a to rzutuje negatywnie na pracę serca, czyli gorsze ukrwienie. To z kolei może zaburzać pracę wszystkich narządów; prowadzić do problemów skórnych, okulistycznych, wpływać na pracę wątroby czy nerek. Życie takich psów wiąże się z podatnością na choroby, a nawet cierpieniem. Podobne problemy dotykają brachycefaliczne rasy kotów, takie jak np. persy. Ale według mnie nie ma sensu robić list ras zakazanych, tylko unikać ekstremalnych wzorców morfologicznych.
Powinniśmy także uświadamiać społeczeństwo, czyli potencjalnych właścicieli psów rasowych, co jest prawidłowe, a co wykracza poza normę i może powodować ból i dyskomfort zwierzęcia. My jako lekarze weterynarii powinniśmy dać sobie prawo, by odpowiedzieć „nie” na prośbę o pomoc w mnożeniu psów o budowie ekstremalnej. Są opracowane testy: genetyczne, pomiarowe, wysiłkowe, które pozwalają ocenić kondycję zwierzęcia – czy zbyt szybko się nie męczy, nie ma trachykardii, czy nie ma zbyt zwężonych nozdrzy. W każdej rasie są osobniki o w miarę prawidłowej morfologii i osobniki o morfologii ekstremalnej. W niektórych krajach obowiązuje zakaz hodowli ras brachycefalicznych, ale moim zdaniem nie tędy droga.