Królowa wstęg i donosów
Posłanka Dziuk: królowa wstęg i donosów. Jej porażkę obywatele świętują hucznie
Barbara Dziuk nie nosi co prawda moherowego beretu, ale na Śląsku wielu uznaje ją za kwintesencję PiS. Pod jej biurem poselskim w Tarnowskich Górach w powyborczy wtorkowy wieczór, gdy już ogłoszono oficjalne wyniki, odbyła się prawdziwa fiesta. Sto osób (niektórzy mówią o dwustu), szampan, okrzyki i śpiewy. Transparenty: „O Barbaro – królowo donosów i czeków z kartonu, sułtanko nieróbstwa i dożynek cesarzowo, nadszedł koniec PiS-owskiego betonu i twojego trzymania się koryta kurczowo”. Była wiązanka kwiatów ze wstążką z napisem „Ostatnie pożegnanie”, karton na wstęgi i nożyczki (przecinanie wstęg to ulubiona czynność byłej już posłanki) i znicze. – Znicze nie były dla niej, tylko dla tych kobiet, które straciły życie przez ustawę antyaborcyjną – tłumaczy Zenon Lis, który zatknął wiązankę za klamkę na drzwiach wejściowych biura. – Od trzech lat protestowaliśmy pod jej biurem przeciwko tej ustawie – bo to jedyne miejsce w mieście przypisane do PiS – i zawsze zapalaliśmy znicze.
W ten sposób nie tylko pożegnali znienawidzoną posłankę, ale przede wszystkim świętowali porażkę wyborczą PiS. A dwa tygodnie wcześniej pojechali na Marsz Miliona Serc do Warszawy z transparentami „Tarnowskie Góry przepraszają za Barbarę Dziuk”. Takie same plakaty w ostatnich dniach kampanii wisiały na ogrodzeniach w całym mieście.
Bany i donosy
Na Facebooku od czterech lat działa grupa „Zbanowani przez Barbarę Dziuk”. Liczy już ponad 1,5 tys. osób. To ludzie, którzy na oficjalnym profilu posłanki ośmielili się napisać coś, co nie było bezkrytycznym zachwytem. – Wystarczyło zadać pytanie – mówi Mariusz Gąsior z Tarnowskich Gór, członek grupy zbanowanych.