Dlaczego człowiek zabija? Niektóre historie do końca będą owiane tajemnicą
KATARZYNA KACZOROWSKA: W wielu wywiadach, których udziela pan jako pełnomocnik ds. psychiatrii sądowej przy Ministerstwie Zdrowia, podkreśla pan, że miejsce przestępcy jest w więzieniu, a nie w szpitalu, ale jednocześnie apeluje o niestygmatyzowanie osób chorych psychicznie.
PROF. JANUSZ HEITZMAN: Zabójstwo może być tragicznym finałem długotrwałego procesu motywacyjnego, w którym człowiek, dokonując skrajnego wyboru, podejmuje takie działanie, choć się z nim do końca nie zgadza. Nie widzi jednak innego wyjścia. To człowiek samotny w trudnej sytuacji, gdy zdrowe, poprawne i racjonalne sposoby rozwiązania problemu są dla niego niedostępne i całkowicie zawodzą. Dlatego dokonuje wyboru, który odbiega od naszego poczucia moralności, sprawiedliwości i zdrowia psychicznego.
Dla nas zabicie np. własnego dziecka, jak to miało miejsce w Gdyni, nie jest czymś normalnym. To zdarzenie nienormalne, nadzwyczajne, którego nie mógł zrobić „człowiek zdrowy”. Mamy też poczucie sprawiedliwości indywidualnej, społecznej, osadzonej kulturowo i religijnie, zgodnie z którym za zbrodnię należy się kara – jako przykład dla innych. Kara za zło jest doczesna, może być też wieczna, jeśli spojrzymy na nią przez pryzmat religii. Ale jako biegły psychiatra wydający opinie o stanie psychicznym człowieka, który zabił, przede wszystkim chcę poznać przyczyny tego, co się wydarzyło.
I jest to możliwe?
Możemy mówić: „zabił, bo jest złym człowiekiem, zaburzonym psychicznie, tak ukształtowanym, że życie nie stanowi dla niego żadnej wartości”, z drugiej strony są sprawcy, którzy dokonują zabójstw z powodu wewnętrznego poczucia sprawiedliwości, mówią: „musiałem to zrobić”.