Między katolicyzmem a katolickością
Religijność ogromnie się zmienia. Obumiera instytucja, przybywa wierzących i ateistów
ALEKSANDER KACZOROWSKI: – Czy sztuczna inteligencja jest czymś więcej niż nowym narzędziem technologicznym?
KS. PROF. TOMÁŠ HALÍK: – Myślę, że tak.
A co ona oznacza dla religii?
Powstanie sztucznej inteligencji to paradygmatyczna zmiana będąca następstwem procesu globalizacji, najważniejszego zjawiska cywilizacyjnego ostatnich wieków. Ten proces wszedł w nową fazę w epoce internetu, która do nas, w Czechach czy w Polsce, dotarła z pewnym opóźnieniem wraz z upadkiem komunizmu. Sztuczna inteligencja stanowi nową jakość w tym procesie, a jej najbardziej fascynującą cechą jest szybkość, tempo zmian, jakie ze sobą niesie – i właśnie to jest najbardziej problematyczne. Można nawet powiedzieć, że podejrzane.
Dlaczego?
Ponieważ nie zostawia nam czasu na refleksję. Sztuczna inteligencja jest niebywale efektywna – sam korzystam z niej w swojej pracy. Tym bardziej musimy dziś na nowo zadać sobie pytanie, co takiego jest specyficznie ludzkie, właściwe człowiekowi, a co takie nie jest? W czym sztuczna inteligencja nie może nas zastąpić.
Jest coś takiego?
Oczywiście. Tym czymś jest kontemplacyjny stosunek do rzeczywistości. I tak dochodzimy do fenomenu religii. Niedawno przeprowadzono międzynarodowe badanie socjologiczne na temat tego, w co wierzą „niewierzący”. Niewierzący w cudzysłowie. Wynika z nich, że religijność ulega dziś ogromnym zmianom. Nie możemy już mówić o religijności w klasycznych kategoriach: wierzący – niewierzący. Większość ludzi się w nich nie mieści. Jest gdzieś pomiędzy.
I dlatego religia przeżywa kryzys?
Nie. Kryzys dotyczy tej religijności, która totalnie identyfikuje się z instytucjami religijnymi.