Społeczeństwo

Między katolicyzmem a katolickością

Religijność ogromnie się zmienia. Obumiera instytucja, przybywa wierzących i ateistów

„Chodzi o to, że katolickość jest synonimem otwartości, tego co powszechne. Natomiast katolicyzm jest redukcją do konkretnego światopoglądu”. „Chodzi o to, że katolickość jest synonimem otwartości, tego co powszechne. Natomiast katolicyzm jest redukcją do konkretnego światopoglądu”. Marta Frej
Ksiądz prof. Tomáš Halík, teolog i socjolog religii, o wpływie sztucznej inteligencji na wiarę i Kościół oraz o kryzysie religijności, która identyfikując się tylko z instytucjami religijnymi, zatraciła swoją duchowość.
Tomáš HalíkMichaela Rihova / ČTK/PAP Tomáš Halík

ALEKSANDER KACZOROWSKI: – Czy sztuczna inteligencja jest czymś więcej niż nowym narzędziem technologicznym?
KS. PROF. TOMÁŠ HALÍK: – Myślę, że tak.

A co ona oznacza dla religii?
Powstanie sztucznej inteligencji to paradygmatyczna zmiana będąca następstwem procesu globalizacji, najważniejszego zjawiska cywilizacyjnego ostatnich wieków. Ten proces wszedł w nową fazę w epoce internetu, która do nas, w Czechach czy w Polsce, dotarła z pewnym opóźnieniem wraz z upadkiem komunizmu. Sztuczna inteligencja stanowi nową jakość w tym procesie, a jej najbardziej fascynującą cechą jest szybkość, tempo zmian, jakie ze sobą niesie – i właśnie to jest najbardziej problematyczne. Można nawet powiedzieć, że podejrzane.

Dlaczego?
Ponieważ nie zostawia nam czasu na refleksję. Sztuczna inteligencja jest niebywale efektywna – sam korzystam z niej w swojej pracy. Tym bardziej musimy dziś na nowo zadać sobie pytanie, co takiego jest specyficznie ludzkie, właściwe człowiekowi, a co takie nie jest? W czym sztuczna inteligencja nie może nas zastąpić.

Jest coś takiego?
Oczywiście. Tym czymś jest kontemplacyjny stosunek do rzeczywistości. I tak dochodzimy do fenomenu religii. Niedawno przeprowadzono międzynarodowe badanie socjologiczne na temat tego, w co wierzą „niewierzący”. Niewierzący w cudzysłowie. Wynika z nich, że religijność ulega dziś ogromnym zmianom. Nie możemy już mówić o religijności w klasycznych kategoriach: wierzący – niewierzący. Większość ludzi się w nich nie mieści. Jest gdzieś pomiędzy.

I dlatego religia przeżywa kryzys?
Nie. Kryzys dotyczy tej religijności, która totalnie identyfikuje się z instytucjami religijnymi.

Polityka 3.2024 (3447) z dnia 09.01.2024; Rozmowa Polityki; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Między katolicyzmem a katolickością"
Reklama