Więzienia są dla ludzi
Więzienia Ziobry: jedzenie za 4 zł dziennie, kostka mydła. Kamiński i Wąsik sprawdzili osobiście
Po ośmiu latach rządów PiS w więzieniach siedzi się jak dawniej. Dużo dawniej. Konkretnie, jak za późnej komuny. Polska jest na liście krajów, które nie gwarantują wolności od stosowania tortur w zakładach karnych. Po ostatniej nowelizacji Kodeksu karnego wykonawczego w podejściu do osadzonych konkurujemy z Białorusią.
Trudno się dziwić, że na miejsce niedawno odwołanego szefa Centralnego Zarządu Służby Więziennej (CZSW) następcy szukano ponad dwa tygodnie. Ci, których generał Jacek Kitliński pozbywał się ze służby, odmawiali powrotu. Ci, którzy zostali, nie dawali gwarancji, że sami nie mają czegoś na sumieniu. Powołany 12 stycznia na dyrektora CZSW płk Andrzej Pecka uchował się, bo służba potrzebowała radcy prawnego. Ale czy człowiek, który nigdy nie dowodził żadnym zakładem karnym, poradzi sobie z posprzątaniem po PiS? A jest wiele do sprzątnięcia.
Fenomen gen. Jacka Kitlińskiego polegał na tym, że na stanowisko szefa polskich więzienników trafił jeszcze za czasów rządów Ewy Kopacz w styczniu 2015 r. Karierę budował na Podkarpaciu, ale rekomendację miał nie tylko od ludzi z Platformy Obywatelskiej, lecz także od lewicy. Kitliński, znany z rubasznego poczucia humoru, z każdym się przyjaźnił. Zalety potrafią być wadami, bo szybko i mocno zaprzyjaźnił się z nową pisowską władzą. W efekcie jest to jedyny szef służby mundurowej, który nie tylko nie stracił stanowiska po objęciu władzy przez PiS, ale przetrwał na stanowisku ponad osiem lat, ustanawiając rekord w długości sprawowania tego urzędu.
Ziobro lubi robić na drutach
W czasie swojego urzędowania wymienił wszystkich dyrektorów i szefów kluczowych jednostek. – W zasadzie z funkcyjnych ostał się tylko Paweł Nasiłowski, szef Biura Dozoru Elektronicznego. Reszta była sukcesyjnie wymiatana niezależnie od kompetencji.