Terlikowski na tropach Jędraszewskiego. Jego pałac był dworem, a dworacy zawsze klaskali
Kogo interesuje postać abp. Marka Jędraszewskiego, dowie się o nim wiele z książki Tomasza Terlikowskiego. Autor jest katolikiem zaangażowanym i ortodoksyjnym, lecz niezależnym od władzy kościelnej. Terlikowski chce zrozumieć, kim jest Jędraszewski jako człowiek, duchowny i lider kościelny, jedna z twarzy dzisiejszego Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce.
W tym celu przeprowadził wiele rozmów i przeanalizował wiele wypowiedzi i tekstów arcybiskupa. Wielu jego rozmówców to księża, którzy zetknęli się z Jędraszewskim w Poznaniu, Łodzi i Krakowie, czyli w stolicach diecezji, którymi Jędraszewski kierował z mandatu papieskiego. Rozmówcy zwykle są na wszelki wypadek anonimowi, lecz brzmią wiarygodnie. Autora fascynuje transformacja Jędraszewskiego z młodego, wrażliwego, „dialogowego” intelektualisty w sutannie w radykalnego „wojownika” z liberalną współczesnością.
Jędraszewski wie, że ma trupy w szafie
Uważa, że momentem zwrotnym jest sprawa abp. Juliusza Paetza. Dobrze go znał. Był jego biskupem pomocniczym. Ale milczał, gdy na jaw wyszła „tajemnica pałacu biskupiego”. Było nią seksualne wykorzystywanie przez Paetza kleryków. Jędraszewski stanął po stronie krzywdziciela wbrew faktom i dowodom dotyczącym skandalu. Milczał, bo ochronę systemu kościelnego uznał za większą wartość niż „stanięcie w prawdzie” i oddanie sprawiedliwości skrzywdzonym. Wie, że zawiódł księży i świeckich w Poznaniu w tej sprawie. Wie, że ma „trupy” w szafie. I że inne „trupy” ma w swoich szafach Kościół.