Aktywa pana Sasina
Aktywa pana Sasina. Obrał taktykę „to nie ja”, czuje się przyparty do muru. Co go łączyło z Piesiewiczem?
W drugiej kadencji rządów tzw. Zjednoczonej Prawicy Jacek Sasin został wysłany na czoło Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP), nadzorującego narodowy majątek, w tym spółki Skarbu Państwa. Jako minister stał się m.in. twarzą fiaska wyborów kopertowych, nieudolnych negocjacji z czeskimi partnerami w związku z przyrodniczymi i społecznymi kosztami działalności kopalni Turów; puścił też w przestrzeń medialną pomysł nałożenia na największe firmy 50-proc. podatku od „nadmiarowych zysków”, co doprowadziło do tąpnięcia na giełdzie kursu akcji spółek energetycznych.
Mianem ministra, który psuje wszystko, czego się dotknie, niespecjalnie się przejmował. Przecinał wstęgi, uprawiał propagandę gospodarczego sukcesu, a przy okazji (choć są głosy, że przede wszystkim) oddawał się swej ulubionej roli kadrowego, dbając szczególnie o bliskich i zaufanych. A MAP pod względem posad do obsadzenia w podmiotach zależnych to był prawdziwy raj. Po przegranych przez PiS wyborach wrócił do roli szeregowego posła i rzadko udziela się publicznie. Po tym, jak wiosną PiS sensacyjnie stracił władzę w podlaskim sejmiku wojewódzkim, Sasin (który z tego regionu startował i zgodnie z partyjnym podziałem stref wpływów miał tam pilnować porządku) zagrzmiał o zdradzie dwójki radnych związanych z Krzysztofem Jurgielem, który został z tego powodu zawieszony w prawach członka partii. Jurgiel odparował, że Podlasie łatwiej było trzymać w ryzach, dopóki nie pojawił się tam właśnie Sasin oraz ludzie przywożeni przez niego w teczkach.
Cargo na dnie
Dziś jednak Jacek Sasin ma znacznie poważniejsze zmartwienia niż frakcyjne walki. Na początku września obecne władze PKP Cargo złożyły zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku z pełnioną przez niego w rządzie funkcją nadzorcy państwowych aktywów.