Co odsłoniła wielka woda
Tu powódź zaczęła się od cudu. Co jeszcze odsłoniła wielka woda? Sprawdził reporter „Polityki”
Nysa śmieje się przez łzy
Nysa jest wieczorem pusta i ciemna. Przemazują się pojedyncze kształty – człowiek i pies, laweta wioząca pokrytego mułem kampera na austriackich numerach. W bocznych ulicach, gdzie stare wille ukryte za barykadami z mebli i szmat, ludzi nie ma wcale. Tylko węże wypluwają na jezdnię wodę z piwnic. W powietrzu ciągły warkot benzynowych agregatów, prądu brak. Śmierdzi zgnilizną. Nysa Kłodzka dudni, cofnęła się do koryta, ale wypełnia je całkowicie. Płynie z szybkością górskiego potoku, jeszcze przynosi z południa wyposażenie mieszkań i garaży.
Każdego mostu w mieście pilnuje radiowóz. Wszelkie służby, nawet skarbówka. Ludzie w mundurach zmęczeni i zagubieni. Pytają o cel przyjazdu. Ale sami nie mają żadnych informacji, bo nie działa internet. Wiedzą tylko o sytuacji na moście, przy którym stoją. Woda powoli opada, mówią. Wskazują drogę do stacji benzynowych, z których żadna nie działa. W przęsło mostu akurat coś wali z wielką siłą. Lodówka, mówią spokojnie, może pralka. Auta płynęły wcześniej, już się nie pojawiają.
W całej okolicy działa tylko stacja Pieprzyk, bo jest położona na wzniesieniu. Paliwo w normalnych cenach. Jakiś cynik mówi przy płaceniu: Podwyższajcie, zarobicie. Pracownik na to z przyganą w głosie: Nie wolno tak robić ludziom w tragedii.
Co innego z hotelem, Hotel Europejski połapał się w okazjach. Leży za miastem, nad Jeziorem Nyskim, ale woda tu nie podeszła. Booking całkiem oszalał, sprzedaje pokoje w zatopionych hotelach bez prądu i wody. Gdy gość się pojawia, recepcjoniści pytają przez zamknięte drzwi: W jakiej sprawie? A z Europejskiego bije ciepłe, zapraszające światło. Działa nawet wi-fi. Tylko cena nagle wyższa o 100 zł za dobę od tej bookingowej. Właścicielka właśnie zdecydowała, wyjaśnia pracownica.