Miłość na kilometry
Czy związek na odległość ma sens? Czy kilometry nie niszczą miłości? Pełno tu paradoksów
Alicja i Patryk byli w związku na odległość trzy lata, dzieliło ich 2065 km: – Niby się człowiek przyzwyczaił, ale ciągle chciało się być koło tej drugiej osoby. Monika i Tomasz mają za sobą 18 lat związku na odległość, kiedyś dzieliło ich 265 km, dziś 163 km. – Tomek naciskał na wspólne mieszkanie, teraz innego związku oboje sobie nie wyobrażamy – mówi Monika. Inna Monika żyła z Piotrem w związku na odległość – 439 km – przez dziewięć lat: – Paradoksalnie pierwszy rok pod wspólnym dachem był trudniejszy.
Paradoksy to znak rozpoznawczy takich związków. Kolejnym jest internet, który tworzy iluzję bycia razem, gdy jest się osobno – niemal każdy związek na odległość bywa więc dziś także cyberzwiązkiem. Światowej sławy polski socjolog i filozof Zygmunt Bauman pisał o związkach enter i escape: łatwo w nie wskoczyć i łatwo z nich wyjść. „Można powiedzieć, że internetowe związki uczuciowe są nieciągłe pod względem fizycznym czy czasowym, ponieważ komunikacja online nie jest ciągła. Niemniej są one ciągłe w sensie emocjonalnym, gdyż kochankowie stale o sobie myślą” – czytamy w zbiorze jego esejów („Razem, osobno”, 2003 r.) o miłości, przyjaźni i partnerstwie w ponowoczesnych społecznościach.
Messenger, kamerka, bransoletka
„Ostatnim paradoksem związków na odległość jest cielesność bez ciała, która polega na angażowaniu ciała w formie cyberseksu i masturbacji, a także poprzez opisy ciała” – pisze Karolina Sęczkowska, psycholożka z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, w analizie bliskości więzi na odległość. Jak zauważa, takie związki od tradycyjnych różni „sekwencja składników miłości”. W modelu tradycyjnym najpierw jest pełny romantyzm, czyli rosnąca namiętność, potem jej stabilizacja, gdy związek staje się kompletny, i spadek silnych emocji po przejściu w fazę przyjacielską.