Społeczeństwo

Związki partnerskie: Kotula chwilowo górą. Ale czy można mówić o przełomie? I co zrobi PSL

Ministra ds. równości Katarzyna Kotula Ministra ds. równości Katarzyna Kotula Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl
Do przyjęcia związków partnerskich wciąż daleko, a określenia, które pojawiły się w mediach, jak „nagły zwrot” czy „przełom”, mówią wiele przede wszystkim o potrzebie zmiany niż o tym, że właśnie wydarzyło się coś wielkiego.

Historyczny, pierwszy rządowy projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich został skierowany do konsultacji publicznych i międzyresortowych kilka dni po rocznicy wyborów 15 października. Przypadek? Wątpię.

Po dziesięciu miesiącach rządowi Donalda Tuska brakuje takich postępów, które byłyby kluczowe dla utrzymania poparcia młodych kobiet i osób LGBT+. To ich zaangażowanie rok temu doprowadziło do obalenia PiS – takie wnioski płyną m.in. z nowych badań Sławomira Sierakowskiego i prof. Przemysława Sadury. Lewicy też nie jest w obecnej sytuacji komfortowo – tkwienie między Scyllą i Charybdą, czyli między Koalicją Obywatelską a PSL, skutkuje niemożnością forsowania swoich postulatów i wartości (które przejmuje też skutecznie KO).

Związki partnerskie: do realnej zmiany daleko

Do przyjęcia związków partnerskich wciąż nam daleko, a określenia, które pojawiły się w mediach, jak „nagły zwrot” czy „przełom”, mówią wiele przede wszystkim o potrzebie zmiany niż o tym, że wydarzyło się coś wielkiego. Zazwyczaj nie odnotowujemy przecież, kiedy jakiś projekt wpada na stronę Rządowego Centrum Legislacji (RCL), bo to dopiero niemrawy początek. W samym środowisku osób LGBT+ informacja o publikacji projektu w RCL nie wywołała euforii – wśród komentarzy przeważają takie, że ustawa nie ma szans w starciu z PSL i prezydentem Andrzejem Dudą (z Pałacu wyprowadzi się dopiero w sierpniu przyszłego roku).

„Peak” emocji wokół projektu Katarzyny Kotuli miał miejsce tuż przed wakacjami. Padały mocne komentarze. Przypomnijmy, że ustawa o rejestrowanych związkach partnerskich, bo tak się nazywa oficjalnie, w wersji złożonej do RCL wprowadza nowy rodzaj stanu cywilnego i reguluje sprawy dotyczące: wspólnoty majątkowej (będzie deklaratywna), dziedziczenia, podatków, ubezpieczenia zdrowotnego, prawa do pochówku, renty rodzinnej, zasiłku opiekuńczego i dostępu do informacji medycznej. Związek ma być zawierany przed urzędem stanu cywilnego. Pary będą miały prawo do wspólnego nazwiska. W projekcie miało pojawić się także przysposobienie dzieci partnera lub partnerki. Ale PSL zgłaszał mocne weto.

Kotula wdrożyła więc plan B. To tzw. mała piecza, ustanawiająca opiekuna faktycznego, z którym dziecko mieszka i się wychowuje. Który ma prawo do podejmowania decyzji dotyczących edukacji albo zdrowia. – PSL mówił „nie” dla przysposobienia, więc nie ma przysposobienia. Lewica się cofnęła. Będę jednak bronić uroczystości w urzędzie stanu cywilnego. To jest nie tylko kwestia godności, ale także bezpieczeństwa danych. Tzw. mała piecza, którą zostawiłam, dotyczy głównie par hetero w rodzinach zrekonstruowanych, patchworkowych, kiedy na horyzoncie nie ma drugiego opiekuna prawnego – mówi dziś „Polityce” ministra równości Katarzyna Kotula.

PSL zaproponuje ustawę o współlokatorstwie

I dodaje: – Liczę, że wszyscy przeczytają ustawę wprowadzającą. Wiele zapisów dodatkowych to m.in. alimenty i kwestia prawa do mieszkania. Zapraszam do przeczytania projektu. Jeśli problem jest w szczegółach, siądźmy i rozmawiajmy o szczegółach. Na każde pytanie odpowiem. Chciałabym, żebyśmy przestali rozmawiać na poziomie politycznym, a zaczęli rozmawiać na poziomie merytorycznym i odnosili się do konkretnych zapisów.

Jest to oczywiście myślenie życzeniowe, bo blokującemu ustawę PSL nie chodzi o szczegóły, tylko sam sens prawa – dostrzeżenie i uważnienie związków osób tej samej płci. Zamiast tego uznaje jedynie coś na kształt „współlokatorstwa”, nie godząc się na uroczystość w USC, wspólne nazwisko i nawet małą pieczę – czyli podstawy podstaw, znamiona godności. Pojawiły się też przypuszczenia, że PSL będzie chciał skontrować projekt Kotuli ustawą o „statusie osoby bliskiej”, dającą głównie prawo do wglądu do dokumentacji medycznej. Możliwe, że usłyszymy o niej już w przyszłym tygodniu. Tylko czy „peezelowcom” chce się w ogóle wchodzić głębiej w dyskusję o związkach, nawet zaszyfrowanych jako „statusy”, gadać z Kotulą o szczegółach?

Chociaż premier Tusk lubi podkreślać, że nie ma wpływu na koalicjantów, wiemy, że teraz pora na jego ruch. Na defensywnych strategiach migracyjnych długo nie zajedzie. Chcemy się też z czegoś cieszyć, a nie tylko bać.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną