Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Kilka zaraz naraz

Kilka zaraz naraz. Polskę gnębią „stare i dobrze znane” epidemie, system jest na krawędzi

Dzisiaj, w obliczu wzrostu zachorowań na grypę, RSV i krztusiec, historia zatacza koło, bo dopiero niedawno zaczęto łatać dziury w systemie rejestracji. Dzisiaj, w obliczu wzrostu zachorowań na grypę, RSV i krztusiec, historia zatacza koło, bo dopiero niedawno zaczęto łatać dziury w systemie rejestracji. Marcin Bondarowicz
Pięć lat po pandemii Covid-19 kraj stoi w ogniu „starych i dobrze znanych” epidemii. Dlaczego system zdrowia, zamiast się reformować, wrócił do błędów sprzed 2020 r.?

Pięć lat po tym, jak świat wstrzymał oddech w obliczu pandemii covid, polski system opieki zdrowotnej znów staje w płomieniach. W kraju, który miał być przygotowany na kolejne kryzysy, pacjenci umierają na powikłania infekcji, przed którymi mogą chronić szczepienia. Znów szpitale ratują się dostawkami na korytarzach i wstrzymują planowe przyjęcia. W aptekach brakuje leków. Domy opieki zakazały odwiedzin. Przed szpitalnymi oddziałami ratunkowymi ustawiają się kolejki karetek, przychodnie pękają w szwach, a lekarze rodzinni pracują ponad siły.

Tym razem to nie tajemniczy patogen z Wuhanu, ale znane od dekad infekcje: grypa, krztusiec i RSV (Respiratory Syncytial Virus atakujący drogi oddechowe). – Sezon zakażeń właśnie osiągnął szczyt – mówi „Polityce” dr Paweł Grzesiowski, szef Głównej Inspekcji Sanitarnej. Według szacunków liczba zakażeń na grypę oscyluje obecnie wokół 100–120 tys. tygodniowo (do wątpliwej prawdziwości tych danych jeszcze wrócimy). – Ten szczyt zachorowań nie jest stromy jak szpic – wyjaśnia Grzesiowski. – Grypa będzie nas gnębiła jeszcze przez dwa–trzy tygodnie, zanim zacznie wygasać.

Ale wtedy nadal będą w natarciu inne wirusy przeziębień i może ponownie nadejść covid, pewnie w przebraniu nowej odmiany koronawirusa. Pytanie brzmi: czy nauczyliśmy się czegoś z poprzedniego kryzysu? Czy może jak w starym powiedzeniu: historia się nie powtarza, ale rymuje.

Ze stoperem w dłoni

Dr Adam Hermann, ordynator oddziału pediatrii ze Szpitala Specjalistycznego im. F. Ceynowy w Wejherowie, opisuje sytuację z typową dla lekarza precyzją i odrobiną czarnego humoru: – Od drugiego tygodnia stycznia mieliśmy nawał głównie grypy i RSV. Śmiałem się czasami, że jednego dnia grypa wygrała 7:5, a następnego RSV 8:3.

Polityka 8.2025 (3503) z dnia 18.02.2025; Temat tygodnia; s. 13
Oryginalny tytuł tekstu: "Kilka zaraz naraz"
Reklama