Ptaki na muszkach
Myśliwi zabijają co sezon setki tysięcy ptaków. Tony ołowiu trafiają do gleby i wody
Sprawa wydawała się prosta. Po pierwsze – cieszy się ogromnym poparciem społecznym. Zakaz polowania na gatunki zagrożone popiera ponad 90 proc. ankietowanych, a ponad 60 proc. chce, aby ochroną przed myśliwymi zostały objęte wszystkie ptaki.
Po drugie – w przypadku ptaków nie działają żadne ulubione przez myśliwych argumenty. Nie trzeba redukować populacji, bo ptaki mają naturalnych wrogów. Szkody rolnicze przez nie wyrządzane są naprawdę niewielkie w skali kraju; nikt ich nawet nie szacuje. Zresztą rzecz dotyczy głównie gęsi, które na liście gatunków łownych mają pozostać. Myśliwi ptaków nie dokarmiają. Po trzecie – polowania na ptaki to ogromne szkody wyrządzane środowisku. Używa się podczas nich ołowianej amunicji. Według szacunków koalicji Niech Żyją!, zrzeszającej organizacje ekologiczne, które od 10 lat walczą o zakaz polowania na ptaki, co roku w Polsce wystrzeliwuje się od 300 do 600 ton ołowiu. Trafia on do gleby i wody.
Wszystkie ofiary ołowiu
Jak piszą Cezary Mitrus i Adam Zbyryt w artykule „Wpływ polowań na ptaki i sposoby ograniczania ich negatywnego oddziaływania”: „Nielimitowane i niekontrolowane uwalnianie do środowiska znacznych ilości metalu ciężkiego w postaci śrutu ołowianego pociąga za sobą liczne negatywne konsekwencje dla wielu gatunków ptaków regularnie występujących na obszarach wodno-błotnych, które wykorzystują je jako lęgowiska i miejsca postojowe głównie w okresie migracji. Negatywne oddziaływanie związane jest z połykaniem śrucin w czasie żerowania, czy to przypadkowo, czy też jako gastrolitów, szczególnie przez kaczki, gęsi i łabędzie. W przypadku tych pierwszych, szczególnie krzyżówek, zatrucia ołowiem mogą powodować spadek przeżywalności o 20 proc., a drugich z wymienionych o 10 proc.