Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Strefa czystego transportu. A raczej tumultu. Kraków właśnie pękł w tej sprawie na pół

Kraków Kraków Dawid Łabno / Unsplash
Kraków pękł w ostatnich dniach na pół. Teraz podział pogłębić może wojewoda małopolski.

Strefa Czystego Transportu zacznie obowiązywać w Krakowie od początku przyszłego roku – zdecydowała rada miasta. Jedni widzą w niej szansę na głębszy i zdrowszy oddech, inni – kolejny legislacyjny kaganiec, jaki nakładają „ekoterroryści”. Zarówno poprzednie, jak i obecne władze miasta poległy w kampanii informacyjnej. W efekcie Kraków pękł w ostatnich dniach na pół. Teraz podział pogłębić może wojewoda małopolski.

Granice strefy

Styczeń 2024. Polski Alarm Smogowy publikuje wyniki badania na próbie 600 krakowian, które obrazują porażkę magistratu. Jedynie co piąty (!) badany wie, jakie mają być granice strefy. Ponad połowa mieszkańców nie wie, kiedy SCT zacznie obowiązywać. O samych przepisach krakowianie myślą, że będą znacznie bardziej restrykcyjne niż przyjęte prawo.

Wówczas chodziło o pierwszą uchwałę wprowadzającą strefę w stolicy Małopolski. Przygotowywała ją administracja byłego prezydenta Jacka Majchrowskiego. Projekt był stanowczy – w odróżnieniu od Warszawy, gdzie SCT jest w ścisłym centrum, tu strefą miało być objęte całe miasto. To była woda na młyn dla głośnej mniejszości nr 1, która rozpoczęła wśród mieszkańców kampanię opartą na strachu. „Ekosk...wysyny”, „urzędnicy za nasze pieniądze działają na naszą niekorzyść”, „to czysty faszyzm i wywłaszczenie majątku” – to tylko niektóre z komentarzy krytyków SCT. Jak pokazały badania PAS, urząd miasta niewiele robił, by zdusić niepokój w zarodku.

Rządzący obecnie pod Wawelem prezydent Aleksander Miszalski i jego ludzie próbowali w kilka miesięcy nadgonić z edukacją mieszkańców – i to była logiczna, dobra decyzja.

Reklama