Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Strzały w ciemno

Blind football, czyli jak grają niewidomi. Kibiców tu nie ma, bo zagłuszaliby piłkę

Strzał z rzutu wolnego. Bramkarze są jedynymi widzącymi zawodnikami. Strzał z rzutu wolnego. Bramkarze są jedynymi widzącymi zawodnikami. Śląsk Wrocław Blind Football
Trybuny w trakcie meczu ich nie dopingują. Mogłyby zagłuszyć piłkę, której zawodnicy nie widzą. W Polsce gra się w blind football już od ponad 10 lat.
Filip ZagończykTomasz Gzell/PAP Filip Zagończyk

Do końca meczu Wisły Kraków ze Śląskiem Wrocław pozostaje kilka minut. To finał Pucharu Polski, w którym wiślacy prowadzą jeden do zera. Pozostający na ławce rezerwowych Śląska Adrian Słoninka nerwowo przebiera nogami: „Trenerze, ja muszę wejść, trzeba wyrównać!” – krzyczy. Adrian nie gra od początku, bo ma kontuzjowany duży palec u stopy. Trener jednak w końcu ulega i wpuszcza go na boisko. Po chwili sędzia dyktuje rzut wolny dla Śląska za grę na czas bramkarza wiślaków. Adrian podchodzi do piłki i strzela z całej siły. Piłka leci jak pocisk, odbija się od poprzeczki i wpada do bramki. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że Adrian zdobył tego gola z goglami i opaską na oczach. Gogle mają chronić oczy zawodników przed urazami. Opaska natomiast powoduje, że wszyscy widzą tyle samo. Czyli kompletnie nic. Na co dzień przecież wzrok każdego z nich jest uszkodzony w różnym stopniu. Opaska wyrównuje szanse, pogrążając wszystkich w ciemności. Adrian nie widział więc ani piłki, ani bramki, ani bramkarza. Tak właśnie gra się w blind football.

Czytaj też: Zdobywca gola sezonu. Marcin Oleksy – nasza światowa gwiazda ampfutbolu

Z bandą i bez bandy

Piłka nożna niewidomych rozwija się w Polsce od ponad dekady. Zaczęło się od tego, że grupa entuzjastów ze szkoły dla niewidomych i niedowidzących w Krakowie próbowała rozgrywać pierwsze mecze. W tym samym czasie powstawały drużyny we Wrocławiu i w Chorzowie. W stolicy Dolnego Śląska głównym organizatorem był Lubomir Prask, który został pierwszym trenerem kadry narodowej. – Nie mieliśmy jeszcze dzwoniących piłek ani band ochronnych na boisku – wspomina Mateusz Krzyszkowski, kapitan blindfootballowej reprezentacji Polski.

Polityka 27.2025 (3521) z dnia 01.07.2025; Społeczeństwo; s. 37
Oryginalny tytuł tekstu: "Strzały w ciemno"
Reklama