Niemi, głusi, ślepi
Dramat w Starej Wsi: kto zawinił? Tadeusz Duda był agresywny. Cała wieś to wiedziała
Stara Wieś w powiecie limanowskim liczy sobie niespełna 4,5 tys. mieszkańców. Tadeusza Dudę znała zapewne większość z nich, jeśli nie wszyscy. W opisie na Wikipedii można znaleźć dwa historyczne wydarzenia związane z tym miejscem: w 1944 r. w lutym gestapo przy drodze Limanowa – Stara Wieś rozstrzelało 19 więźniów przywiezionych na tę drogę z Nowego Sącza i Krakowa; 81 lat później 27 czerwca 57-letni Tadeusz Duda zastrzelił swoją córkę Justynę, jej męża Zbigniewa i ciężko ranił własną teściową.
Poleje się krew
Ciało mężczyzny z raną postrzałową głowy znaleziono kilka dni później – leżało na drodze przy leśnym parkingu. Do tego czasu policja prowadziła obławę, w której uczestniczyło blisko 800 funkcjonariuszy z różnych garnizonów w kraju, w tym kontrterroryści. Wykorzystano też drony, w tym Bayraktara, śmigłowiec Black Hawk, przeszukiwano domy i zabudowania gospodarcze, nie wykluczając, że zabójca mógł się ukryć w którymś z nich. Dzień po zbrodni, w sobotni wieczór, pojawił się zresztą w okolicy swojego domu i oddał strzały w kierunku obecnych tam policjantów, po czym zniknął. Z kolejnych materiałów dziennikarskich można było się dowiedzieć, że okoliczne lasy zna jak własną kieszeń, że w tych lasach są popartyzanckie kryjówki.
Czytaj też: Niemoc i przemoc. Wciąż nie znamy skali domowych dramatów w Polsce
Anonimowi rozmówcy opowiadali, że Tadeusz Duda to nerwus i furiat nieznoszący sprzeciwu, że kłusownik. Szybko okazało się, że rodzina miała założoną Niebieską Kartę z powodu przemocy domowej, której ofiarą była żona mężczyzny. Że zamordowana córka namawiała ją do rozwodu, bo nie mogła znieść tego, jak ojciec ją traktuje.