Asystencja osobista przegrywa ze zbrojeniami. Premier studzi emocje, ale „jak zejść do schronu bez asystenta?”
„Muszę wam powiedzieć słowo prawdy. Kiedy mówię o priorytecie, jakim jest niebezpieczeństwo, które się teraz realnie przed nami pojawia… Przeciętne państwo NATO-wskie wydaje na zbrojenia 2,5 proc., a my musimy 5 proc. 1 proc. to ponad 40 mld zł. Czyli te 2 proc. więcej, które musimy wydać jako kraj najbardziej zagrożony, to 80 mld zł, których w tej chwili nie mamy na innego typu projekty” – ogłosił niedawno Donald Tusk w czasie kolejnego objazdu po Polsce, odnosząc się do ustawy o asystencji.
Pytanie w tej sprawie zadała Ewelina Brodzińska, radna Włocławka, założycielka spółdzielni „Empatia” i osoba z niepełnosprawnością. Odpowiedź premiera przyjęto z oburzeniem, od razu pojawiły się skargi, że asystencję będzie można wpisać na listę niezrealizowanych obietnic. W kolejnym wywiadzie dla Telewizji TVN premier próbował tonować nastroje, podkreślił, że „projekt ustawy o asystencji jest” i „będziemy go wprowadzać… (…) Ostrożnie”. Podał też datę: 2027 r.
Oczekiwania są duże. W sprawie asystencji zorganizowano już dwa protesty przed Kancelarią Premiera. Współorganizująca je Fundacja Avalon tak zareagowała na słowa Donalda Tuska: „(...) To wyraz niezrozumienia, czym jest niezależne życie i jaką rolę pełni asystencja osobista. Nie pozwólmy, by ustawa o asystencji osobistej została zepchnięta na margines. (...) Każdego dnia osoby z niepełnosprawnościami i ich bliscy walczą nie tylko o godność, ale o podstawową możliwość uczestniczenia w życiu społecznym, edukacji i pracy. Jak mamy zejść do schronu bez wsparcia asystenta, gdy realne zagrożenie zawisłoby nad naszymi domami?