WEB jak sklep
Złodziejski fach przenosi się do sieci. Oszuści są coraz sprytniejsi, historie z dziećmi przerażają
JULIUSZ ĆWIELUCH: Podobno połowa przestępstw jest już popełniana cyfrowo?
AGNIESZKA GRYSZCZYŃSKA: Tak, jeśli weźmiemy pod uwagę przestępstwa, których ściganie wymaga dostępu do informacji cyfrowych. Ale proszę spojrzeć na to z innego punktu widzenia. Co roku prokuratura rejestruje około miliona spraw. Z czego w 2024 r. aż 154 tys. spraw dotyczyło oszustw. Już ponad połowa z nich dokonywana jest całkowicie online. Rośnie również liczba oszustw komputerowych czy hackingu.
A my jesteśmy na to gotowi?
Kim jest „my”? My – organy ścigania i wymiar sprawiedliwości, czy my – obywatele, czy my – rodzice naszych dzieci albo rodzice naszych rodziców, którzy okradani są metodą nazywaną przez media „na wnuczka”, choć z uwagi na zmiany w scenariuszu socjotechnicznym lepiej określać je metodą „na legendę”. Coraz częściej bowiem do ofiary nie dzwoni żaden pseudownuczek, a coraz częściej jest to policjant, pracownik banku, a czasem nawet prokurator.
My – obywatele.
Obawiam się, że nie. Od czasu pandemii nie tylko nasze zakupy przeniosły się do sieci, ale są tam również nasze emocje. Mamy tam nasze dane, dzienniczki naszych dzieci, ukochane zdjęcia. Stopień zabezpieczeń jest najczęściej niski. A przecież na wszystkim można żerować. O czym najlepiej świadczy historia Thomasa, który masowo szyfrował ludziom komputery, domagając się okupu za ich odszyfrowanie.
Obawiam się, że nie każdy go zna, choć każdy wolałby nie mieć z nim nic wspólnego.
Też tak myślę. Thomas przestępczą działalność prowadził od 2011 r. Miał wtedy 16 lat. Zatrzymano go w 2018 r. Szacuje się, że w tym czasie wysłał około miliona maili ze złośliwym oprogramowaniem.