Bułka na kółkach
Ile za kebab bez udziwnień? Food trucki i budki mają czas żniw. Rządzi zasada: wyróżnij się albo giń
Odpowiedź na pytanie, z czego składa się burger wołowy, powinna być prosta, ale nie jest. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych opublikowała właśnie wyniki kontroli food trucków. Gdy przebadano laboratoryjnie pobrane próbki, okazało się np., że burger wołowy może składać się z wieprzowiny i drobiu.
– Naszą rolą jest pilnowanie, by producenci i sprzedawcy mówili prawdę. Sprawdzamy, czy to, co jest napisane na etykiecie, zgadza się ze stanem faktycznym – deklaruje Przemysław Rzodkiewicz, dyrektor IJHARS.
W co piątym przebadanym food trucku skład sprzedawanych dań różnił się od deklaracji sprzedawców. Zamiast sera feta (nazwa zastrzeżona) podawano inny serek sałatkowy, zamiast sera owczego – krowi, zamiast cheddara – goudę albo wręcz produkt seropodobny. Inne grzechy to brak informacji o alergenach, używanie wag bez legalizacji, brak dokumentów umożliwiających identyfikację surowców. W prawie 70 proc. skontrolowanych miejsc brakowało poprawnych informacji dla konsumentów.
– W przypadkach nieprawidłowości nakładamy kary, ale według mnie największy sens ma presja konsumencka – mówi dyr. Rzodkiewicz. – Każdy kupujący ma prawo żądać podania składu oferowanych dań, a jeśli sprzedawca odmawia, należy nas zawiadomić. I tak się dzieje, bo ludzie przywiązują coraz większą wagę do jakości, czytają etykiety, są coraz bardziej świadomi.
Langosze, churrosy, gyrosy
Rynek food trucków znów się rozwija. Pandemia go przydusiła, ale teraz jest w trendzie, bo to bardzo wygodna forma sprzedaży – można podążać za klientem; latem przenosić się nad morze, zimą w góry, odwiedzać festiwale, imprezy, świąteczne jarmarki. No i VAT za dania sprzedawane na wynos jest niższy.