Na słodkie oczy
Fit słodycze: hit czy mit? Prawda jest brutalna. Producenci zaskakują, są mistrzami manipulacji
Siedzisz w kawiarni, popijasz latte (na mleku owsianym, inaczej przecież Instagram by tego nie przepuścił), a przed tobą leży opakowanie cukierków „Krzyśki”. Utrzymane w czerwono-czarnej estetyce, z papryczką chili na froncie – żeby przypadkiem nikt nie pomylił ich z banalną mleczną czekoladą. Producent, znany dotąd z odżywek i suplementów diety, obiecuje, że są „połączeniem tradycyjnej formy z nietuzinkowym smakiem, który potrafi zaskoczyć”. I zaskakuje – zwłaszcza informacją, że data premiery została wybrana nieprzypadkowo, bo dokładnie na urodziny Krzysztofa Stanowskiego, dziennikarza i twórcy popularnego na YouTube Kanału Zero, którego niektórzy nazywają celebrytą internetu. Najwyraźniej nawet słodycze muszą mieć teraz swoją PR-ową historyjkę z rozmachem, więc kompozycja cukierków ma nie tylko wyróżniać się na tle innych, ale też „oddaje osobowość” wybranej przez producenta postaci.
No dobrze, otwieramy. Sprawdzamy też, co kryje się w środku – początek brzmi całkiem niewinnie: mleko odtłuszczone w proszku, orzeszki arachidowe, czekolada bez dodatku cukru. Potem wchodzimy w rejony, które bardziej przypominają wykład z chemii spożywczej: maltitole, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, aromat waniliowy, tłuszcze roślinne (z ziaren palmowych), błonnik z cykorii, orzechy laskowe, kakao odtłuszczone, wafle z mąki pszennej, erytrytol, kolejne porcje lecytyny sojowej, chili mielone, aromaty. To i tak tylko część listy – na swojej stronie producent ostrzega, że komu przyszłoby do głowy kopiowanie i rozpowszechnianie w całości, zostanie ukarany na podstawie prawa autorskiego (sic!).
Z punktu widzenia przepisów wszystko się zgadza. Jak podkreśla Izabela Kucharska, zastępczyni Głównego Inspektora Sanitarnego, tak długa lista składników nie musi oznaczać niczego podejrzanego.