Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Niech pan(i) nie panikuje

Niech pan(i) nie panikuje! Poradnik dla zwykłych Polek i Polaków na czasy wojen i kryzysów

Po naruszeniu naszej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony 55 proc. pytanych uważa, że Polsce grozi wojna. Po naruszeniu naszej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony 55 proc. pytanych uważa, że Polsce grozi wojna. Getty Images
Tylko ten, kto jest w stanie względnego spokoju, ma szansę przeprowadzić pożyteczną rozmowę, np. z wystraszonym dzieckiem. W czasach pokoju też nam się to przyda.

Katarzyna, 40-latka z Warszawy, wiedziała, że stało się coś złego, zanim jeszcze zajrzała do serwisów informacyjnych. 10 września rano rzuciło się jej w oczy powiadomienie z aplikacji bankowej na smartfonie – wypłata kilku tysięcy złotych z rachunku jej i męża. Kobieta zamarła: kradzież? Gdy kilka sekund później przeczytała o rosyjskich dronach nad Polską, poczuła cień ulgi – widać mąż, o świcie jadąc do pracy, pobrał gotówkę. Ale zaraz przyszedł jeszcze większy strach.

Po tym, jak – zgodnie z radiowymi zaleceniami ministry edukacji (choć bez przekonania) – Katarzyna zaprowadziła do szkoły dzieci, w internecie sprawdziła, gdzie jest najbliższy schron. Okazało się, że w promieniu dwóch kilometrów nie ma żadnego. – Są tylko tzw. MDS-y, czyli miejsca doraźnego schronienia. Według definicji można się tam ukryć np. przed orkanem – relacjonuje. Wtedy po raz kolejny poczuła, że to wszystko chyba nie dzieje się naprawdę. Później była seria telefonów. Najpierw kuzynka – z pytaniem, czy zdaniem Kasi te drony mogły być ukraińskie. Potem kolega: czy Kasia wie, że wspólna znajoma podobno w ogródku sama buduje sobie schron. Potem z pracy zadzwonił mąż, że na razie chyba nic złego już się nie wydarzy. Ale trzeba znów spakować plecaki ewakuacyjne.

W końcu Kasia zadzwoniła do bankowego doradcy, z którym miała rozmawiać o kredycie na większe mieszkanie. Bezterminowo przełożyła spotkanie. Po kilku dniach trochę się to uspokoiło, ale dalej nie czuje gruntu pod nogami. – Moja mama radzi, że jeśli chcemy kupować mieszkanie, to lepiej małe, ale np. w Hiszpanii. Firma męża odświeżyła awaryjny plan ewakuacji do Niemiec. A ja łapię się na strasznych myślach, że gdyby w końcu coś gruchnęło, przynajmniej byłoby wiadomo, że trzeba uciekać.

Polityka 39.2025 (3533) z dnia 23.09.2025; Temat tygodnia; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Niech pan(i) nie panikuje"
Reklama