Nawrocki niechętny ustawie o osobie najbliższej. Co dalej? Polec z honorem czy trzymać się złudnej nadziei?
Polec, ale z honorem, czy mieć nadzieję, nawet jeśli złudną? Przedstawiony publicznie projekt „ustawy o statusie osoby najbliższej”, kiedyś nazywanej „ustawą o związkach partnerskich”, każe stawiać właśnie tego rodzaju pytania.
Bo z jednej strony po długiej batalii koalicji 15 października udało się wynegocjować dokument, który uczyni życie osób w związkach partnerskich bezpieczniejszym. PSL, partia głośno deklarująca przywiązanie do tradycyjnych wartości i Kościoła, zgodziła się na kilka istotnych zapisów w zamian za wyrugowanie z tytułu ustawy słowa „związek”. A z jej treści – wszystkich kwestii najważniejszych dla środowisk LGBT+, czyli prawa do celebry, do wspólnego nazwiska czy wspólnego wychowywania dzieci.
Jak okroić ogryzek
W przygotowywanym dokumencie zostało jednak kilka ważnych zapisów. Możliwość dziedziczenia po sobie; ustanowienia wspólnoty majątkowej; wspólnego rozliczania się z podatków; decydowania o pogrzebie osoby najbliższej. Dowiadywania się o jej stane zdrowia, renty po niej, objęcia jej wspólnym ubezpieczeniem. Zważywszy, z jakiego pułapu startujemy, to i tak byłoby coś.
Jednak gdy tylko dokument ogłoszono, pojawiły się głosy ze środowiska prezydenta, że „ten bubel prawny” dałby szansę sąsiadom – jakiemuś Józkowi i Zenkowi – żeby kombinowali z podatkami. A niebawem odezwał się, już oficjalnie, szef Kancelarii Prezydenta Paweł Szefernaker, dorzucając kilka sloganów o braku zgody na „budowanie alternatywy dla małżeństwa”. Sam prezydent napisał na platformie X, że nie zamierza podpisywać niczego, co mogłoby podważać status małżeństwa, ale też dodał, że jest otwarty na rozmowy w sprawie osoby najbliższej.
Pytanie, jak jeszcze można projekt okroić, skoro zostały najbardziej podstawowe rzeczy. Oraz – czy warto to robić. Część środowisk LGBT+ podkreśla, że jeśli sztandarowym dokumentem dotyczącym ich praw ma być miska ogryzków, to już lepiej poddać pod głosowanie wariant maksimum. Zapewne jako projekt poselski, nie rządowy, ale przynajmniej z przekonaniem. Skoro i tak miałby przepaść.