Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Wygrała koncepcja „osoby najbliższej”. Kotula: Spotkaliśmy się z PSL w połowie drogi

Szczegóły wspólnego projektu Lewicy i PSL zaprezentowali w piątek autorki ustawy Katarzyna Kotula (Lewica) i Urszula Pasławska (PSL) oraz Władysław Kosiniak-Kamysz i Włodzimierz Czarzasty. Szczegóły wspólnego projektu Lewicy i PSL zaprezentowali w piątek autorki ustawy Katarzyna Kotula (Lewica) i Urszula Pasławska (PSL) oraz Władysław Kosiniak-Kamysz i Włodzimierz Czarzasty. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Lewica i PSL ogłosiły szczegóły rządowego projektu, który ma być strawny dla wszystkich. „Udało się pogodzić skrajności w koalicji. To kroczek, ale taki, który oznacza bardziej znośne życie”, komentował w Sejmie premier Donald Tusk.

Szczegóły wspólnego projektu Lewicy i PSL zaprezentowali w piątek autorki ustawy Katarzyna Kotula (Lewica) i Urszula Pasławska (PSL) oraz liderzy obu ugrupowań Władysław Kosiniak-Kamysz i Włodzimierz Czarzasty.

„Kiedy ma się do wyboru albo stać w miejscu, albo iść do przodu, warto zrobić ten jeden krok do przodu. Ale czasami, żeby zrobić ten jeden krok do przodu, trzeba się cofnąć. Usiąść do stołu i rozmawiać. (...) Przez 20 lat nikomu nie udało się przygotować projektu, który przeszedłby przez Sejm i Senat i został położony na biurku prezydenta. My chcemy tę próbę podjąć. (...) Musimy dać tym, którzy czekają, poczucie bezpieczeństwa. Obywatele, którzy płacą tu podatki, czekają, aż powiemy im: państwo was też widzi” – mówiła w Sejmie Katarzyna Kotula.

W ustawie o statusie osoby najbliższej i umowie o wspólnym pożyciu – bo taką ostatecznie nazwę nosi projekt – nie będzie mowy o rejestrowaniu związków partnerskich, a o prawnej ochronie osób najbliższych żyjących do tej pory w związkach nieformalnych. Jak dodała Kotula, „sama nazwa pokazuje, że spotkaliśmy się w połowie drogi”.

Co jest w ustawie o wspólnym pożyciu

Ludowcy od początku negocjacji nie chcieli zgodzić się na to, by dokument był podpisywany w czasie uroczystości w urzędzie stanu cywilnego. W świetle ustawy podpisy będzie można złożyć w kancelarii notarialnej; notariusze będą też mogli zorganizować stosowną uroczystość. I to oni będą rejestrować umowy w USC.

„Ta umowa reguluje prawa i obowiązki. Mówi o wzajemnym szacunku, pomocy, trosce, lojalności, działaniu na rzecz wspólnego dobra” – dodała Kotula.

Partnerzy będą mogli po sobie dziedziczyć (poprzez testamentowe dziedziczenie). Wbrew wielu opiniom tej kwestii nie da się dziś zagwarantować umową notarialną – ustawy szczegółowo opisują, komu przysługuje dziś prawo do dziedziczenia, a umowa notarialna tego nie zmieni. Projekt Kotuli ma tę kwestię uregulować. Pozwala też zdecydować, czy para chce wspólności czy odrębności majątkowej (przy wspólnocie majątkowej pojawi się możliwość wzięcia wspólnego kredytu). Partnerzy będą mieli prawo do uzyskania wzajemnej informacji w szpitalu, dokumentacji i decyzji medycznych, zwolnienia z podatków (od spadku i darowizn, od czynności cywilno-prawnych), a także do ustanowienia renty rodzinnej, alimentów, urlopu opiekuńczego. Zyskają też dostęp do zasiłku pogrzebowego, prawo pochówku partnera i rentę wdowią, zyskają możliwość objęcia partnera ubezpieczeniem zdrowotnym, będą mogli wspólnie rozliczać się z podatku.

„To nie są jeszcze wszystkie regulacje. Ta ustawa nie zmienia stanu cywilnego, ale w trakcie jej trwania nie ma możliwości zawarcia małżeństwa” – tłumaczyła Kotula. I dodała: „Ten projekt jest napisany tak, żebyśmy mogli rozmawiać z Pałacem Prezydenckim, szukać porozumienia do podpisania tej ustawy”.

Czego nie będzie? Poza uroczystością w USC z ustawy wyrzucono wszystkie zapisy dotyczące ochrony dzieci żyjących w rodzinach jednopłciowych, m.in. tzw. przysposobienie wewnętrzne. Nie będzie też możliwości automatycznej zmiany nazwiska – o to trzeba starać się osobno w USC.

Vacatio legis będzie długie. „W pierwotnej wersji tej ustawy vacatio legis było prawie roczne. Tam było sześć–siedem miesięcy na przygotowanie rejestrów”, tłumaczyła Kotula.

Podziękowania dla liderów... od liderów

Urszula Pasławska (PSL) mówiła w Sejmie: „Polacy zasługują na dobre prawo, które zabezpiecza różne wrażliwości, a przede wszystkim to, co jest najważniejsze, czyli kwestie ułatwień w życiu codziennym. Z wielką satysfakcją przyjmujemy wypracowywane przez wiele tygodni rozwiązania. (…) Te warunki, o których mówiła ministra Kotula, są fakultatywne, to znaczy, że strony same będą określały, jak umowa będzie skonstruowana. Umowa będzie mogła też być zmieniana w czasie jej trwania. Również to strony zdecydują, jak umowa ma być rozwiązana”. Jak dodała, w ustawie nie ma nic o dzieciach i adopcji, bo są w niej wyłącznie „kwestie praktyczne”.

Kampania Przeciw Homofobii już zdążyła odpowiedzieć. „To nie jest ustawa, o którą walczyliśmy_łyśmy, a tym bardziej równość małżeńska, o której marzyły osoby LGBT+. To nie są obiecane przez Donalda Tuska związki partnerskie, popierane przez 54 proc. naszego społeczeństwa. To nie tę ustawę ponad 6 tysięcy osób poparło swoim głosem w konsultacjach publicznych i powiedziało: to niezbędne minimum. To mizerna odpowiedź wobec wielkich oczekiwań i wyborczych obietnic. Ustawa, która w swojej treści i odbiorze bardziej przypomina ustawę deregulacyjną niż ustawę godnością. (...) Dziesiątki tysięcy par żyją w Polsce bez żadnej ochrony. Każdego dnia boją się, że jeśli coś się stanie – ich związek nie będzie nic znaczył w oczach państwa. Odpowiedzią na ich obawy i troski powinna być równość małżeńska. Bezwarunkowa, powszechna i dostępna dla każdego i każdej. Projekt ustawy o statusie osoby najbliższej w związku i umowie o wspólnym pożyciu jej nie wprowadzi. Nie zabezpieczy tęczowych rodzin i wychowujących się w nich 50 tysięcy dzieci. Nie tego oczekiwaliśmy” – czytamy w oświadczeniu.

Liderzy PSL i Lewicy dziękowali dziś sobie wzajemnie. „Znaleźliśmy rozwiązania korzystane dla naszych obywateli. Ta ustawa ma ułatwiać życie, to jest innowacyjne, postępowe podejście. My jako PSL wiemy, że bez naszej zgody nic innego w tym Sejmie nie przejdzie. (…) Ten projekt jest możliwy do przegłosowania, ten projekt może wejść w życie” – podkreślał wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.

„Myślę, że to dobry tydzień w polskim parlamencie. (…) Chciałem wyrazić podziękowanie dla PSL za rozsądne rozmowy, spokojne przede wszystkim. To jest porozumienie, w którym udało się zmieścić wszystko to, co udało się zmienić w tym Sejmie. (…) Te tematy są trudne, nie tylko w Polsce” – dodał wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty.

Ustaw było więcej

Polski parlament widział już projekty gwarantujące więcej. W sumie było ich 16, wszystkie przepadły. Zaczęło się w 2003: w Senacie piątej kadencji powstała pierwsza inicjatywa ustawodawcza w tej sprawie autorstwa Marii Szyszkowskiej. W 2013 była m.in. ustawa Artura Dunina (PO; w sumie stworzył dwie), o której mówiło się, że wprowadza związki „głęboko” zbieżne z małżeństwem. Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku z grudnia 2023 (sprawa Przybyszewska i inni przeciwko Polsce) podkreślał, że państwo ma obowiązek zapewnienia parom tej samej płci ochrony, która powinna obejmować aspekty materialne (alimenty, opodatkowanie, dziedziczenie), prawa i obowiązki.

W 2024 r. na stronę Rządowego Centrum Legislacji trafił projekt ustawy o związkach partnerskich, która zakładała wprowadzenie zmian w ponad 200 obowiązujących ustawach. Osoby, które zawarłyby związek partnerski – zarówno tej samej, jak i różnej płci – mogłyby przyjąć wspólne nazwisko, rozliczać się razem w urzędzie skarbowym, zyskać prawo do informacji medycznej na swój temat, dziedziczenia po sobie i pochówku partnera lub partnerki. Projekt nie zyskał poparcia wszystkich koalicjantów. Sporne kwestie były trzy: gdzie związki miałyby być zawierane, czy wolno przejąć nazwisko (albo połączyć oba) partnera/partnerki i jak w świetle prawa traktować dzieci. PSL protestował przeciw uroczystości w USC, wadziło mu wspólne nazwisko i sprawa przysposobienia potomstwa przez jedną ze stron.

W czerwcu br. Lewica złożyła poselski projekt ustawy o związkach partnerskich, pilotowany przez sekretarz stanu Katarzynę Kotulę, który zdobył poparcie KO i Polski 2050. 10 lipca został on skierowany do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu. Sprzeciwiało się PSL. Projekt został z Sejmu wycofany po ogłoszeniu porozumienia ws. nowego projektu rządowego.

Prezydent Karol Nawrocki zapowiedział w niedawnym wywiadzie dla „Wprost”, że „z całą pewnością nic, co jest quasi-małżeństwem”, nie może liczyć na jego wsparcie. Dodał, że jest gotowy podpisać ustawę o statusie osoby najbliższej: „nie tylko w kontekście seksualnym, ale też w kontekście relacji pomiędzy ludźmi, przyjacielskich, relacji wolontariuszy z kombatantami”.

Co mówią sondaże

Jednocześnie utrzymują się relatywnie wysokie szacunki poparcia dla związków partnerskich – 64,3 proc. (IBRiS dla Radia ZET, 2022), 66 proc. (United Survey dla RMF FM, maj 2024), 62,6 proc. (IBRiS dla „Rzeczpospolitej”, czerwiec 2024). Z badania IPSOS dla More in Common Polska z września 2024 wynika, że 51 proc. respondentów popiera już równość małżeńską.

O stosunek do adopcji i różne szczegółowe kwestie pytała też „Polityka” (sierpień 2024, pracownia Opinia24) – 48 proc. respondentów dopuszcza jakąś formę adopcji dzieci przez pary jednej płci. Zgoda na wspólne nazwisko? 62 proc. (25 proc. mówi „nie”). Uroczystość w USC? 60 proc. jest za (ok. 30 proc. na „nie”). Prawu do adopcji najchętniej przyklaskuje pokolenie 18–29-latków.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dwa światy na wojnie z Rosją. „Po ciała dawno nikt już nie przyjeżdża”. Paweł Reszka pisze z linii frontu

Na tej wojnie nie ma klasycznej linii frontu, zmasowane szturmy są coraz rzadsze. Za to rozszerza się strefa zagrożenia, nawet setki kilometrów w głąb Rosji. Trwają regularne polowania na operatorów dronów. Rosyjskie zwiadowcze bezpilotowce latają nad piwnicą, w której siedzi Teo. Nic w tym dziwnego.

Paweł Reszka z Kramatorska
24.10.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną