Szybciej, drożej, modniej
Szybciej, drożej, modniej. Pokaż mi, co trenujesz, powiem ci, kim jesteś. Sport jako zjawisko klasowe
Jeśli ktoś zamierza badać podziały klasowe w społeczeństwie, dobrym polem doświadczalnym wydają się ścieżki rowerowe w dużym polskim mieście. Na tym samym odcinku drogi zderzają się dwa światy. Po jednej stronie posiadacze Gravelów za kilkanaście tysięcy złotych, ubrani w aerodynamiczne kombinezony, wyposażeni w nowoczesne nawigacje i tempomaty. Po drugiej – jeżdżący w dżinsach lub dresach cykliści, których głównym celem wydaje się po prostu unikanie korków. Bez wątpienia obie grupy w tej samej chwili uprawiają sport. Jednak zwykle nie oznacza on dla nich tego samego. Rower, który uchodzi raczej za egalitarny środek transportu, dziś okazuje się nośnikiem społecznych znaczeń: kim jesteśmy, czym się zajmujemy i do jakiej grupy należymy. Sport, choć z pozoru dostępny dla każdego, staje się kolejnym zwierciadłem nierówności.
Stać mnie, żeby biegać
Jak często ćwiczymy? Według raportu „MultiSport Index 2024” aktywność fizyczną minimum raz w miesiącu podejmuje 66 proc. Polaków. Gdy jednak wczytamy się głębiej, zobaczymy, że o tym, czy uprawiamy sport, w dużej mierze decydują czynniki demograficzne.
Im lepiej jesteśmy sytuowani, tym chętniej się ruszamy. Najczęściej sportowcami są mieszkańcy dużych miast oraz osoby z wyższym wykształceniem: specjaliści, menedżerowie, przedstawiciele wolnych zawodów. Dane te nie dziwią prof. Tomasza Sobierajskiego, socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego: – W wielu środowiskach sport przestał być po prostu aktywnością fizyczną. Stał się formą komunikatu, sygnału wysyłanego do otoczenia: jestem zdrowy, sprawny, zdyscyplinowany, można mi zaufać i na mnie polegać. Sport to narzędzie autoprezentacji i budowania kapitału symbolicznego. Uprawiając określone dyscypliny, chodząc w konkretne miejsca czy uczestnicząc w wybranych wydarzeniach, buduję sieć kontaktów i umacniam swoją pozycję w grupie.