Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

W szkołach słychać: nie pójdziemy na wycieczkę. Premier interweniuje, ale czara goryczy się przelała

Spotkanie premiera z nauczycielkami, Legionowo, 27 października 2025 r. Spotkanie premiera z nauczycielkami, Legionowo, 27 października 2025 r. Kancelaria Premiera / Facebook
Nauczyciele, którzy kilka lat temu walczyli o prawo do godnego wynagrodzenia, dziś walczą o coś bardziej fundamentalnego – o poczucie sensu i szacunek dla ich pracy.

Wygląda na to, że mieliśmy w Polsce kolejny strajk nauczycieli. Tym razem jednak bez megafonów, transparentów i marszów. Bez haseł, które można byłoby łatwo wyszydzić w porannych serwisach informacyjnych. Strajk, którego nikt nie ogłosił, a wydarzył się i doczekał reakcji premiera Donalda Tuska. Bo czasem protest to nie wyrażanie sprzeciwu, a powstrzymanie się od działań i zadań, które do tej pory uchodziły za oczywiste, ale bazowały na konsensusie, a nie na zapisach w prawie i tabelach rozliczeniowych.

Czasem takie protesty bywają skuteczne. Nauczyciele otrzymali od premiera zapewnienie, że sytuacja, w której pozostają w gotowości do wykonania pracy, do której się przygotowali, będzie pracą, za którą otrzymają (podobnie jak inni kodeksowi pracownicy) należne wynagrodzenie. Tym samym premier przerwał dyskusje o „katalogu zadań” dla nauczyciela zamiast pracy, która nie z jego winy przepada. Za takim rozwiązaniem była ministra Barbara Nowacka. Do czasu, kiedy ostateczną ofertę rządu dla nauczycieli przedstawił premier Tusk.

Awantura o wycieczki

O co to całe zamieszanie? Wyjścia ze szkoły i wycieczki – standardowe doświadczenia tysięcy uczniów i uczennic – coraz częściej są obecnie zawieszane. Właśnie dlatego, że za ten dodatkowy czas nikt nauczycielom nie płaci, nikt nie rekompensuje pracy po kilkanaście godzin na dobę, nie wynagradza pełnej odpowiedzialności za grupę kilkunastu osób. Teraz, jak się okazuje, po obowiązującej od września tego roku korekcie prawa udział w wycieczce, wyjściu do kina czy na wystawę może dla nauczyciela, który zostaje w szkole, oznaczać utratę wynagrodzenia. Efekt? W dziesiątkach szkół słychać: nie pójdziemy na wycieczkę, nie zrobimy dodatkowych zajęć, nie będziemy już łatać systemu za darmo. Nauczyciele w geście solidarności wobec koleżanek i kolegów, którym przepadają godziny ponadwymiarowe, mówią „stop” systemowi, który od lat żyje dzięki temu, że ktoś inny godzi się na pracę bez zapłaty. I choć oczywiście zapowiedź premiera radykalnego uporządkowania wypłaty za pracę trochę nastroje w szkołach uspokoi, na to, że nauczyciele nadal będą jeździć na kilkudniowe wycieczki, nie ma co liczyć. Czara się przelała i gotowości do wspierania jakości edukacji własnymi zasobami czasowymi już w kadrze nie ma.

Ten „nie-strajk”, który po zapowiedzi premiera pewnie straci na sile, ale być może tak całkiem nie wygaśnie, jest najbardziej świadomym protestem od czasu 2019 r., momentu oficjalnego strajku w oświacie. Tamten kosztował nauczycieli wiele, część z nich otrzymała za czas protestu niższe wynagrodzenia. „Nie-strajk”, czyli zawieszenie wyjść ze szkoły i wycieczek, jest inny. Taki protest nie wymaga obecności liderów ani formułowania związkowych haseł. Wystarczy wspólne doświadczenie niesprawiedliwości i akt niezgody na nie. Nauczyciele, którzy kilka lat temu walczyli o prawo do godnego wynagrodzenia, dziś walczą o coś bardziej fundamentalnego – o poczucie sensu i szacunek dla ich pracy, która od lat wymaga od nich realizowania misji bez upominania się o swoje prawa, bo „wakacje”, bo „pensum”.

Ministerstwo zbiera cięgi

Postawa niezgody na to, co dzieje się w oświacie, jest i będzie w nauczycielach żywa, bo „nie-strajk” to literalne trzymanie się zasady: „robimy dokładnie tyle, ile się od nas wymaga”. To także nauczycielskie upomnienie się o głos w konsultacjach do spraw, które nauczycieli dotyczą. Nauczyciele to dla ministerstwa cenny zasób – z nimi szybko i skutecznie można „zderzać” swoje pomysły – ale jest to zasób nieodkryty i w resorcie najwyraźniej niewykorzystany. W szkole na co dzień pracuje się metodami łączenia faktów, improwizowania i rozumienia kilku procesów jednocześnie. Nauczyciele wykorzystują słowo jako narzędzie – nie tylko do budowania treści lekcji, ale także do tworzenia relacji. Zadają też uczniom typowe szkolne pytania: dlaczego? uzasadnij? pokaż mi przykład. A teraz kierują takie pytania także do rządzących. I nie dostają odpowiedzi. I właśnie dlatego ten „nie-strajk” jest tak wymowny – bo czas pytań się skończył.

Ministerstwo zbiera cięgi po każdej próbie komunikacji o własnych działaniach. Politycy jednak, zamiast brać te oceny do siebie, powinni traktować je jako darmowe i precyzyjne badanie nastrojów, za które partie w innych warunkach płacą grube sumy. Nauczyciele komentują plany MEN skrupulatnie i rzeczowo, z odwołaniem do faktów i badań, często z podaniem alternatyw – oceniając w ten sposób skutki zapowiadanych regulacji. Ministerstwo nie jest jednak gotowe, by te uwagi przyjmować. Z jakiegoś powodu woli trzymać się ustalonej linii komunikacji, która tylko pogarsza odbiór podejmowanych działań.

Pod każdym ogłoszonym „sukcesem” pojawiają się setki komentarzy wskazujących na to, co naprawdę w szkole nie działa. Zamiast zrozumienia ze strony rządzących, że pewne pomysły się nie przyjęły – pojawia się strach przed krytyką i unikanie mierzenia się z trudnymi tematami. Ale to właśnie ta nauczycielska krytyka jest dziś najwyższą formą troski o system, który – jeśli ma się nie rozpaść – potrzebuje diagnozy i działań, a nie aplauzu. Wrażliwość społeczna i responsywność to dziś nie ozdobniki, tylko warunki przetrwania każdej polityki publicznej. A „nie-strajk” pokazuje, że nauczycielska cierpliwość jest na wyczerpaniu.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak

Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.

Anna Dąbrowska
04.11.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną