Sport

US Open. Przed Igą Świątek już tylko finał

Iga Świątek po meczu z Aryną Sabalenką Iga Świątek po meczu z Aryną Sabalenką Paul Zimmer / imago sport / Forum
Iga Świątek zostaje w Nowym Jorku do ostatniej turniejowej piłki, oby zwycięskiej. W półfinale nie dała się pokonać rozpędzonej Arynie Sabalence. Po pierwszym przegranym secie wygrała w dwóch kolejnych – 3:6, 6:1, 6:4. Finał z Ons Jabeur w sobotę wieczorem.

Tych, którzy postanowili obejrzeć w środku nocy mecz Igi Świątek na Arthur Ashe Stadium, spotkała nagroda. Polka przebiła się do finału w kolejnym tenisowym turnieju wielkoszlemowym. Po dwukrotnym triumfie w Paryżu następna szansa właśnie stała się faktem w Nowym Jorku.

Czytaj też: Żelazna Iga i błyszczący Lewy. Co ich łączy, co dzieli

Zacięty pojedynek z Białorusinką

Przed pojedynkiem z Białorusinką można było mieć obawy. Sabalenka rozstawiona z szóstką zbierała wysokie oceny za swoją grę. Po miesiącach słabszej postawy znów rozbijała rywalki. Z drugiej strony musiała mieć w pamięci, że w tym sezonie trzy razy spotykała się z Igą i za każdym razem potrafiła uzbierać ledwie kilka gemów.

Tym razem każdy set wyglądał zupełnie inaczej. Pierwszy potwierdził obawy polskich kibiców. Poważne tym bardziej, że nawet legendarna Martina Navratilova po ćwierćfinale z Jessicą Pegulą nisko oceniła szanse Świątek na ostateczny sukces. Podstawowy zarzut pochodzącej z Czech tenisistki to seryjne oddawanie przez Świątek własnych gemów serwisowych. I rzeczywiście, na początku rządziła Białorusinka. Przypominała, że niedawno była wiceliderką rankingu typowaną często do objęcia przodownictwa. Nie pomagały nadzwyczajne możliwości fizyczne podopiecznej trenera Tomasza Wiktorowskiego, bieganie za piłką wzdłuż i wszerz boiska. Sabalenka zbierała punkt za punktem potężnymi serwami i bombami z backhandu i forehandu.

Reklama