Nie miała sobie równych w Qatar Total Energies Open. W finale pokonała Jelenę Rybakinę 7:6 (10:8) i 6:2. W tym roku turniej miał wyższą rangę: „tysięcznika”.
Po nieudanym Australian Open, bo przecież mimo wielkiego apetytu na tytuł Polka wyjechała z Melbourne już po trzeciej rundzie, zadawaliśmy sobie pytanie o formę w kolejnych zawodach. Odpowiedź jest najprzyjemniejsza z możliwych. Liderka światowego rankingu po raz 18. sięgnęła po tytuł w rozgrywkach WTA.
Świątek i Rybakina. Dwie najmocniejsze
Do Dohy nie przyjechała największa rywalka Igi – Białorusinka Aryna Sabalenka odpoczywała po zwycięstwie w Australii. Inna wielka tenisistka, Amerykanka Coco Gauff, szybko pożegnała się z turniejem. Ale Jelena Rybakina to także pretendentka do najwyższych tytułów (mistrzyni Wimbledonu z 2022). Co ciekawe, dotychczas to urodzona w Moskwie, a od kilku lat grająca dla Kazachstanu Rybakina wygrała z naszą reprezentantką cztery z sześciu pojedynków. I przez długi czas wydawało się, że w sobotę może jeszcze poprawić tę statystykę.
Na korcie oprócz tenisistek bardzo dużo do powiedzenia miał wiatr, choć triumfatorka nie skarżyła się specjalnie na trudne warunki. Przez wiele początkowych minut można było mieć poważne obawy o końcowy rezultat. Rybakina dwukrotnie przełamała Polkę, było już 4:1 i w serca kibiców mogło zakraść się zwątpienie. Iga się nie poddała. W szóstym gemie Kazaszka uderzyła się rakietą w nogę, pojawiła się krew i niezbędna była przerwa medyczna, a po wznowieniu podopieczna Tomasza Wiktorowskiego dopisała po swojej stronie cztery gemy. Emocje były coraz większe, bo zawodniczki jeszcze przełamały swoje kolejne podania. O wyniku pierwszego seta rozstrzygnął tie-break, w którym ostatnia piłka należała do Polki.