Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Sport

Trudno akceptujemy przegrane Igi Świątek. Jest lekiem na nasze kompleksy?

Iga Świątek przegrała w ćwierćfinale US Open z Jessicą Pegulą. Przed nią na tym etapie turnieju był Wojciech Fibak. Iga Świątek przegrała w ćwierćfinale US Open z Jessicą Pegulą. Przed nią na tym etapie turnieju był Wojciech Fibak. Dubreuil Corinne/ABACA/Abaca / Forum
Warto powtarzać, że w tenisie nie da się zwyciężać zawsze i wszędzie. Skąd się biorą te skłonności do bezkompromisowych ocen Igi Świątek, gdy ma trochę słabsze chwile? Wygląda na to, że własne kompleksy chcemy leczyć za pomocą jej sukcesów.

Zwycięski punkt Jannika Sinnera w pojedynku z Taylorem Fritzem na Arhur Ashe Stadium oznaczał jednocześnie koniec sezonu wielkoszlemowego 2024. Dzień wcześniej puchar odebrała Aryna Sabalenka. Oboje byli najlepsi także na początku roku w Australii.

Wielcy zwycięzcy, wielcy pokonani

Do prawdziwego zakończenia tenisowych zmagań jeszcze daleko, bo sezon w tym sporcie trwa niemal bez przerwy. I to zaczyna być coraz poważniejszym problemem. Do tego w tym roku większość czołówki przyjeżdżała do Paryża dwa razy, bo na kortach Rolanda Garrosa rozgrywano też zawody olimpijskie.

Sinner i Sabalenka są pod koniec lata bezkonkurencyjni. Zasłużenie sięgnęli po kolejne tytuły. Włoch jest od trzech miesięcy liderem rankingu ATP i ma potężną przewagę nad rywalami. Wzbudza powszechną sympatię z powodu umiejętności i zachowania na korcie, choć dopingowe niejasności zachwiały wizerunkiem mistrza. Występy Białorusinki budzą polityczne wątpliwości, których sama zainteresowana stara się nie zauważać. Gdyby tak nie było, łatwiej byłoby podziwiać jej sportową klasę.

Są wielcy zwycięzcy i wielcy pokonani. W Nowym Jorku szybko pakowali manatki Carlos Alcaraz i Novak Djoković. Mówi się, że zapłacili cenę za igrzyska, na których spotkali się w porywającym finale. Jeszcze przed pierwszym pojedynkiem wycofała się Jelena Rybakina, przy okazji zwalniając wieloletniego trenera. Ubiegłoroczna mistrzyni Coco Gauff odpadła w grze o ćwierćfinał, a Brad Gilbert jako coach nie usiądzie już w jej boksie. Do grona przegranych, przynajmniej z polskiego punktu widzenia, trzeba zaliczyć mimo wszystko wypadnięcie z drabinki po drugim meczu Huberta Hurkacza. W tym przypadku też nastąpiło rozstanie z opiekunem.

Reklama