Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Sport

Tomasz Wiktorowski i Naomi Osaka: para idealna?

Naomi Osaka i Tomasz Wiktorowski Naomi Osaka i Tomasz Wiktorowski Mathieu Belanger / East News
Warto sobie uświadomić, że w obecnym tenisowym świecie nie zdarzyło się jeszcze, by trener z Polski prowadził zagraniczną zawodniczkę (lub zawodnika) z absolutnego topu.

Ta wiadomość zelektryzowała kibiców tenisa. Tomasz Wiktorowski leci do Montrealu, by sekundować Naomi Osace w tenisowym „tysięczniku”. Japonka właśnie pożegnała słynnego Patricka Mouratoglou. W ciepłych słowach, ale bez wyliczenia sukcesów na wspólnej drodze, bo ich zabrakło.

Wiktorowski u Osaki: to się nie zdarza

Strażak Wiktorowski wsiadł do samolotu, usiadł w boksie czterokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej i w tymczasową na razie podopieczną natychmiast wstąpił nowy duch. Jakby nie było bolesnych porażek od momentu powrotu do touru po urodzeniu córki Shai.

Bajkowa historia dwóch tygodni w Kanadzie nie miała całkowicie szczęśliwego końca, bo ostatecznie w finale Japonka przegrała z rewelacyjną nastolatką z Kanady Victorią Mboko. Przegrana nie popisała się także podczas wręczania trofeum, bo nie podziękowała i nie pogratulowała swojej pogromczyni. Szybko się zresztą zreflektowała i w mediach społecznościowych naprawiła błąd. Myślę, że można jej wyjaśnienie przyjąć, bo przecież dotychczas znana była z postawy fair.

Najistotniejsze jest jednak to, że liczy na dalszą współpracę z Polakiem. Pewnie to jeszcze nie jest formalny związek, ale dzisiaj jest do niego znacznie bliżej niż przed tygodniem.

Warto sobie uświadomić, że w obecnym tenisowym świecie nie zdarzyło się jeszcze, by trener z Polski prowadził zagraniczną zawodniczkę (lub zawodnika) z absolutnego topu. Bo przecież 27-letnia Naomi Osaka mimo dotychczasowego 49. miejsca w zestawieniu WTA za taką ciągle jest uważana. Po Montrealu jest już zresztą 25. i będzie rozstawiona w US Open. Kilkoro szkoleniowców próbowało, ale dzisiaj w tourze jest tylko Sandra Zaniewska, prowadząca cierpliwie i skutecznie Ukrainkę Martę Kostiuk. Oczywiście pamiętamy współpracę Wojciecha Fibaka z Ivanem Lendlem, ale to już odległa historia.

Reklama