Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Sukcesy retoryczne

I po wizycie Obamy w Chinach

Podsumowanie wizyty prezydenta USA Baracka Obamy w Chinach.

Przewodniczacy ChRL Hu Jintao i prezydent USA Barack Obama osiągnęli znaczny postęp w kwestii klimatu... towarzyszącemu stosunkom dwustronnym. Natomiast postęp odnośnie do klimatu rzeczywistego, który przekształcany jest wokól i na Ziemi przez przemysł nieekologiczny osiągnięty będzie być może na konferencji w Kopenhadze (grudzień br.), gdzie Chiny mogłyby zapowiedzieć ograniczenia w emisji dwutlenku węgla o 5 proc. rocznie, tak, aby do roku 2050 zanieczyszczenia wprowadzane przez ten kraj do atmosfery ustały. USA gotowe są służyć technologią, która to ułatwi, ale musiałyby ją zastosować rygorystycznie najpierw u siebie. Nie bez przyczyny spotkanie Obamy z Hu opisywane jest w mediach „zielonych” jako rozmowy największych trucicieli.

Gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię w Chinach powoduje masową eksploatację wszelkich dostępnych złóż węgla kamiennego. Ponieważ 70 proc. energii pochodzi z elektrowni węglowych, przeto emisja ma duże szanse na wzrost, a nie na spadek. Jeżeli Chiny chcą utrzymać tempo wzrostu na poziomie powyżej 10 proc., musiałyby przeznaczyć jednorazowo na ochronę środowiska 10 proc. PKB. Oznaczałoby to zatrzymanie na rok, a może i dłużej wzrostu gospodarczego, co jest w Chinach nie do wykonania ze względów społecznych. Drugi problem światowy z agendy Obamy-Hu to suwerenne metody wychodzenia z globalnego kryzysu gospodarczego. Obama namawia kraje Azji do zwiększenia konsumpcji, co w Chinach, przynajmniej przez rząd, przyjmowane jest ze zrozumieniem, a w Japonii od dawna trafia na opór, bo Japończyków nie można przekonać, że mają wydawać oszczędności, które będą im potrzebne na stare lata.

Chiny jako największy wierzyciel USA patrzą z rosnącym niepokojem na wielkość deficytu budżetowego USA, który wynosi 1,4 tryliona dolarów.

Reklama