Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Nabici w reaktor

Elektrownia Jądrowa Olkiluoto Elektrownia Jądrowa Olkiluoto Kallerna / Wikipedia
Usterki, pośpiech, eksplozja kosztów, chaos w fińskiej elektrowni jądrowej: zatrudnieni Polacy opowiadają, jak wygląda praca na budowie w Olkiluoto.
Artykuł pochodzi z 12/2010 numeru tygodnika FORUM. W kioskach od poniedziałku, 22 marcaForum Artykuł pochodzi z 12/2010 numeru tygodnika FORUM. W kioskach od poniedziałku, 22 marca

To nie do uwierzenia, co wygadywał ten stuknięty kierownik robót. Po prostu nie dało się z nim pracować, ale to jemu powierzono zadanie budowy tego fragmentu reaktora – mówi polski budowlaniec Zbigniew Mulczyński. Ma na myśli swojego przełożonego, zatrudnionego przez francuską firmę budowlaną Bouygues.

Budowa Olkiluoto 3, piątego komercyjnego reaktora atomowego  w Finlandii, trwa już szósty rok i nasuwa na myśl wieżę Babel.  W Olkiluoto na zachodnim wybrzeżu ponad 4000 robotników z 60 krajów wznosi pierwszą od lat,  nową elektrownię jądrową w Europie. Głównym wykonawcą reaktora EPR jest francuski koncern atomowy Areva. To miała być pokazowa, najnowocześniejsza na świecie  inwestycja, ale coraz bardziej przeistacza się ona w inwestycyjny koszmar – także dla robotników.

Gdy budowanym obiektem jest reaktor atomowy, sprawa bezpieczeństwa ma priorytet. Wszystko powinno tu być ze względów bezpieczeństwa wykonane dokładnie,  a nawet perfekcyjnie.  Tymczasem zarówno francuska Areva, jak fiński inwestor  Teollisuuden Voima (TVO) otrzymały już liczne ostrzeżenia ze strony fińskiego Urzędu Nadzoru Radiologicznego i Nuklearnego  STUK.

A co o jakości tych prac mówią sami robotnicy? Większość zatrudnionych pochodzi z Polski.  Andrzej Miciak na przykład opowiada, jak wznoszono betonową konstrukcję. „Nawet kiedy gołym okiem widzieliśmy usterki ,  np., pomiędzy stalowymi dźwigarami brakowało elementów łączących, musieliśmy zalewać te miejsca betonem. Czasem spawy nie trzymały. Należałoby je zespawać na nowo – opowiada polski robotnik – ale nie było na to czasu. Owszem, chodzili inspektorzy, którzy mieli kontrolować jakość robót.

Reklama