To nie do uwierzenia, co wygadywał ten stuknięty kierownik robót. Po prostu nie dało się z nim pracować, ale to jemu powierzono zadanie budowy tego fragmentu reaktora – mówi polski budowlaniec Zbigniew Mulczyński. Ma na myśli swojego przełożonego, zatrudnionego przez francuską firmę budowlaną Bouygues.
Budowa Olkiluoto 3, piątego komercyjnego reaktora atomowego w Finlandii, trwa już szósty rok i nasuwa na myśl wieżę Babel. W Olkiluoto na zachodnim wybrzeżu ponad 4000 robotników z 60 krajów wznosi pierwszą od lat, nową elektrownię jądrową w Europie. Głównym wykonawcą reaktora EPR jest francuski koncern atomowy Areva. To miała być pokazowa, najnowocześniejsza na świecie inwestycja, ale coraz bardziej przeistacza się ona w inwestycyjny koszmar – także dla robotników.
Gdy budowanym obiektem jest reaktor atomowy, sprawa bezpieczeństwa ma priorytet. Wszystko powinno tu być ze względów bezpieczeństwa wykonane dokładnie, a nawet perfekcyjnie. Tymczasem zarówno francuska Areva, jak fiński inwestor Teollisuuden Voima (TVO) otrzymały już liczne ostrzeżenia ze strony fińskiego Urzędu Nadzoru Radiologicznego i Nuklearnego STUK.
A co o jakości tych prac mówią sami robotnicy? Większość zatrudnionych pochodzi z Polski. Andrzej Miciak na przykład opowiada, jak wznoszono betonową konstrukcję. „Nawet kiedy gołym okiem widzieliśmy usterki , np., pomiędzy stalowymi dźwigarami brakowało elementów łączących, musieliśmy zalewać te miejsca betonem. Czasem spawy nie trzymały. Należałoby je zespawać na nowo – opowiada polski robotnik – ale nie było na to czasu. Owszem, chodzili inspektorzy, którzy mieli kontrolować jakość robót.