Sztokholm zaprasza. Ponad 2 mln turystów, w tym setki tysięcy z zagranicy, uczestniczyć będzie w festiwalu miłości Stockholm Love 2010. Powodem do odwiedzenia stolicy Szwecji ma być oczekiwany od dawna ślub 33-letniej następczyni tronu księżniczki Wiktorii, która wychodzi za swego trenera gimnastyki, „prostego człowieka z ludu” 37-letniego Daniela Westlinga. Ślub wyznaczono na 19 czerwca, ale uroczystości weselne rozpoczną się już 6 czerwca, w dniu święta narodowego. W wakacje miał się też odbyć ślub drugiej królewskiej córki, Madeleine, ale z powodu romansów przyszłego pana młodego dwór odwołał w ostatnich dniach tę uroczystość. Przygody Madeleine od dawna karmiły bulwarową prasę, więc Szwedzi są do tego przyzwyczajeni. Teraz jednak ich uwaga bardziej skupia się na starszej Wiktorii, bo to ona zasiądzie w przyszłości na tronie. Nic więc nie powinno zakłócić uroczystości.
W programie Weselnego Karnawału są atrakcyjne koncerty, występy znanych artystów, potańcówki, spotkania w ogródkach piwnych, pokazy militarne i inne imprezy, które będą się odbywać również w nocy. Czerwcową noc trudno zresztą nazwać nocą, słońce chowa się bowiem w Sztokholmie za horyzontem tylko na parę godzin i to też niezbyt głęboko. Wszystkie imprezy uliczne – jak zapowiedziały władze miejskie – mają być bezpłatne. Z okazji ślubu zwrócono się do 30 najwybitniejszych poetów szwedzkich, żeby napisali wiersz miłosny w hołdzie dla księżniczki i pana młodego. Wiersze miały być odczytywane na ulicach przez wybitnych aktorów. Nie jesteśmy do kupienia, odpowiedzieli poeci, którym oferowano kilka tysięcy koron (1200 zł) za wiersz. Lewicowy poeta Goeran Greider powiedział wprawdzie, że dla szmalu napisałby wszystko, ale żona republikanka zagroziła rozwodem, jeśli zamiast jej będzie wielbił monarchię.
Król jak piórko
Żona Greidera pozostaje w mniejszości. Monarchia szwedzka jest najpopularniejsza w Europie i trzy czwarte społeczeństwa ją popiera, chociaż republikanie powtarzają bezustannie, że w demokratycznym ustroju funkcja głowy państwa nie może być dziedziczona. Zresztą i wśród nich nie ma zbyt wielu radykałów, którzy by się domagali szybkiego obalenia monarchii. Socjaldemokraci, którzy w programie mają od stulecia wpisane żądanie wprowadzenia republiki, jakoś nie zdołali go zrealizować, chociaż rządzili przez większość lat XX w. Ich premier Tage Erlander, który sprawował władzę przez prawie ćwierć wieku (1946–69), zwykł mawiać: „Jestem oczywiście republikaninem, ale to nie znaczy, żebym chciał republiki”.
Jego następca Olof Palme doprowadził do pozbawienia króla prawie wszystkich funkcji politycznych i sądził, że monarchia umrze w ten sposób śmiercią naturalną. Król będzie piórkiem na kapeluszu głowy państwa i prędzej czy później zwieje go wiatr historii, mówił Palme. Nic takiego się nie stało. Karol XVI Gustaw, który doszedł do władzy w 1973 r., tuż po objęciu rządów przez Palmego, przeżył go już o ćwierć wieku (Palme, przypomnijmy, został zabity przez nieznanego sprawcę w 1986 r.) i ma szanse zachować tron na następną ćwiartkę, jeśli żyć będzie równie długo jak jego poprzednik i dziadek Gustaw VI Adolf.
Król jest bardzo popularny, a jeszcze bardziej przebija go pod tym względem Wiktoria, która po ostatniej zmianie zasad dziedziczenia, dopuszczającej do tronu także kobiety, obejmie zapewne schedę po ojcu. Cieszą się z tego powodu kobiety, także feministki, które do zwolenniczek monarchii raczej nie należą.
Szwedzi popierają monarchię także ze względów praktycznych. Pozbawiony władzy politycznej monarcha nie musi podejmować kontrowersyjnych decyzji i rzadko się naraża społeczeństwu. Łatwiej mu być królem wszystkich Szwedów. Monarchia jest tania. Nie trzeba chodzić do urn wyborczych co kilka lat. Utrzymanie szwedzkiego króla i dworu (65 osób) jest prawie dwukrotnie tańsze niż finansowanie z budżetu Kancelarii Prezydenta w Polsce, i to kalkulując wydatki w przeliczeniu na głowę (30 mln zł w przeliczeniu w Szwecji i 200 mln zł w Polsce). Oprócz apanaży królewskich (połowa) dotacja na monarchię obejmuje także utrzymanie ogólnodostępnych historycznych pałaców i zamków, ze sztokholmskim Wersalem włącznie, pałacem Drottningholm zbudowanym dla Katarzyny Jagiellonki na jej włościach. Król podróżuje z niewielką świtą i najczęściej sam prowadzi swój samochód.
Monarchia szwedzka ma więc zapewniony długi żywot. Znany historyk Staffan Skott, autor wydanej w Polsce biografii carskiej rodziny Romanowów, uważa, że obecna dynastia Bernadotte ma wyjątkową międzynarodową i historyczną cechę. „Tak długo, jak zasiadała ona na tronie Szwecji, tak długo mieliśmy pokój”, mówi Skott. Dwieście lat pokoju, jakie dało Szwecji wstąpienie na tron napoleońskiego marszałka Jeana Baptiste Bernadotte, który po koronacji przyjął imię Karola XVI Jana, to wartość, dla której można poświęcić niektóre demokratyczne pryncypia. Skott uważa, że Szwedzi traktują swoich monarchów trochę jak Brytyjczycy małpy na Gibraltarze. „Dopóki te jedyne europejskie małpy, makaki Gibraltaru, istnieją, to skała według legendy pozostanie brytyjska. Dopóki mamy rodzinę Bernadotte, dopóty będzie pokój w kraju, wierzą Szwedzi”.
Dynastia Bernadotte ma jeszcze jedną unikatową właściwość. Jest najdłużej panującą w Europie rodziną wywodzącą się z jednej linii: po ojcach wstępowali na trony ich synowie lub synowie synów, jak w przypadku obecnego króla. Dopiero małżeństwo księżniczki Wiktorii może przerwać tę tradycję, ale nie musi. Syn obecnego króla, Filip, także może objąć w przyszłości tron jako następny w kolejce. I pomyśleć, że tę trwałość dynastii zapoczątkował człowiek, który miał podobno na piersiach wytatuowane słowa „Śmierć królom”. Jeśli to tylko legenda – jak twierdzą niektórzy historycy – ma ona zapewne źródło w deklaracji pierwszego Bernadotte, który w 1797 r. pisał: „Jako republikanin z zasady i z przekonania będę do chwili śmierci zwalczał wszelkich rojalistów”.
Sztokholm wart mszy, myślał zapewne Karol XVI Jan, kiedy musiał dla tronu porzucić ideały i zmienić religię, parafrazując słowa innego Francuza, Henryka IV, pochodzącego zresztą z tego samego pirenejskiego miasteczka Pau, dla którego Paryż też był wart powrotu do katolicyzmu jako warunku objęcia tronu.
Biznesowy monarcha
Karol XVI, którego 200-lecie przybycia do Szwecji świętowane jest w tym roku, ma wśród historyków opinię najlepszego dotychczas króla z tej dynastii. Nie tylko przyniósł pokój po wiekach krwawych zmagań w Europie, zreformował także kraj i skutki tych reform odczuwane są jeszcze dziś. Uchwalona wraz z jego przybyciem do Szwecji konstytucja, która zapoczątkowała proces demokratyzacji kraju, przeżyła aż do początku kadencji obecnego króla. Karol XVI wprowadził obowiązek szkolny i powszechną służbę wojskową. Lecz przede wszystkim budował i kładł podwaliny szwedzkiego dobrobytu. „Może są ode mnie lepsi żołnierze w Szwecji – mawiał ten marszałek Francji – lecz nie ma lepszego ekonomisty”.
Do tych tradycji nawiązuje obecny król Szwecji i zastępująca go coraz częściej w obowiązkach księżniczka Wiktoria. Pozbawiony całkowicie władzy politycznej król uważa, że jego głównym obowiązkiem ma być promowanie Szwecji w świecie. Karol XVI Gustaw jest niekwestionowaną ikoną narodową, zwłaszcza szwedzkiej gospodarki. Wizyty zagraniczne przekształcają się w podróże komiwojażera. Ostatnio na przykład rodzina królewska, Karol XVI z żoną Sylwią i córką Wiktorią, próbowała sprzedać Brazylii szwedzki myśliwiec Gripen, wykorzystując fakt, że matka Sylwii jest z pochodzenia Brazylijką.
Nawet czerwcowy festiwal miłości w Sztokholmie też będzie się odbywał pod znakiem biznesu. Władze miejskie i sponsorujące program prywatne przedsiębiorstwa zainwestowały miliony, ale oczekują w zamian miliardów w postaci zwiększonych obrotów sektora usługowego i sprzedaży szwedzkich produktów. Wszystko na sprzedaż! Szwedzkie przedsiębiorstwa przygotowały Oficjalną Serię Weselną, w skład której wchodzą wyroby dostarczane z okazji ślubu na dwór: kawa, czekoladki, ciasta włącznie z tortem weselnym, zastawa stołowa, kwiaty i pamiątki z portretem młodej pary. Można kupić nawet tapety z królewskimi emblematami (m.in. z pięcioramienną złotą gwiazdą, podobną do tej, jaką nosili żołnierze Armii Czerwonej), którymi opatrzono ostatnio rezydencję dla młodej pary w pałacyku Haga, położonym na terenie Sztokholmskiego Parku Narodowego, co wzbudzało pewne protesty ekologów.
W ślubnym blasku
„Miłość w Sztokholmie” ma zmienić wizerunek Szwecji mocno w ostatnich latach nadszarpnięty z powodu nieoczekiwanej popularności trylogii „Millennium”. Świat zachwycił się dziełem przedwcześnie zmarłego szwedzkiego pisarza Stiega Larssona, który jednak przedstawił swoją ojczyznę jako gniazdo psychopatów, sadystów, faszystów, wyzyskiwaczy ludu, skorumpowanych urzędników państwowych, bitych i gwałconych kobiet... Nie wszyscy wiedzą, że to fikcja i że Larsson był aktywistą skrajnej komunistycznej lewicy, a w swoich książkach propagował wyznawaną przez siebie ideologię. Pisarz nigdy też nie ukrywał, że jest wrogiem monarchii i uważa ją za feudalny przeżytek. Teraz przyczynia się do jej osłabienia nawet po swojej śmierci. Lena Mellin, wzięta felietonistka sztokholmskiej popołudniówki „Aftonbladet”, pisze: „Ślub księżniczki usuwa w cień wszystko, z wyjątkiem być może kryminałów Larssona”.
Do Sztokholmu przyjedzie w czerwcu kilka tysięcy dziennikarzy, którzy mają pokazać inną Szwecję niż tę, którą prezentował Larsson. Tylko telewizja ZDF z Niemiec, gdzie szwedzka rodzina królewska traktowana jest jak własna (królowa Sylwia ma niemiecką krew), wysyła prawie stuosobową ekipę. Niektórzy dziennikarze już odwiedzają Szwecję i opowiadają miejscowym mediom o swoich planach. Przygotowania do czerwcowych uroczystości i medialny obraz wydarzenia jeszcze bardziej umocnią szwedzką monarchię, podobnie jak na początku panowania Karola XVI Gustawa jego ślub z obecną królową Sylwią, którą poznał na olimpiadzie w Monachium (1972 r).