Ukraina zawarła pakt: gaz za flotę. W zamian za przedłużenie umowy o stacjonowaniu okrętów Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu do 2042 r. (z możliwością prolongaty o kolejne 5 lat) Rosjanie zgodzili się obniżyć cenę gazu o 30 proc. przez 10 lat. Teraz Ukraińcy płacą za surowiec aż 305 dol. za każdy tysiąc metrów sześciennych. Należności pokrywano głównie z kolejnych transzy pożyczki od Międzynarodowego Funduszu Walutowego – pod groźbą zakręcenia kurka i kar umownych, czym Gazprom straszył regularnie. Dla ukraińskiego budżetu, który już ugina się pod ciężarem obsługi długu publicznego, była to zaciskająca się pętla.
Sytuację skomplikowało dodatkowo wstrzymanie wypłat z MFW, z powodu nierealizowania reform gospodarczych, jakimi fundusz warunkował udzielenie pożyczki, chaosu politycznego i rozdawnictwa pieniędzy w kampanii przed wyborami prezydenckimi. Ukraina znalazła się w sytuacji prawie tak złej jak Grecja. Fundusz uzależnił wznowienie współpracy od podjęcia reform, ograniczenia deficytu budżetowego. Przy dotychczasowych cenach gazu nie było szansy domknięcia budżetu. Rosjanie cierpliwie czekali na okazję. Porozumienie zawarli w Charkowie prezydenci Wiktor Janukowycz i Dmitrij Miedwiediew.
Obniżka ceny gazu jest wpisana do umowy o przedłużeniu stacjonowania rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu – to jej ratyfikacja w ubiegłym tygodniu wzbudziła tak wielkie emocje w ukraińskim parlamencie i na ulicach Kijowa. Flota to pozostałość z czasów radzieckich, gdy Sewastopol był miastem zamkniętym. Słynne naturalne groty i zatoki służyły jako port i baza remontowa okrętów. W konstytucji niepodległej Ukrainy zapisano, że Rosjanie mogą tam przebywać do 2017 r.