Świat

Burka to nie islam

Rozmowa z Dounią Bouzar, francuską antropolożką religii

Dounia Bouzar Dounia Bouzar Marc GANTIER/GAMMA / BEW
Francuska antropolożka religii, specjalistka od islamu i autorka książki „Republika czy burka” opowiada o tym, czym się różni nikab od burki oraz o fałszywym obrazie islamu w Europie.

Szymon Łucyk: – Czy ponadroczna awantura o burki była naprawdę potrzebna? Przecież według oficjalnych statystyk we Francji – największym skupisku muzułmanów w Europie – liczba kobiet noszących zasłony nie przekracza 2 tys.

Dounia Bouzar: – Nie wiemy dokładnie, ile jest muzułmanek noszących zasłony. Bardzo trudno jest je policzyć. Z zakrytą twarzą wszystkie wyglądają niemal identycznie. Po drugie, na przykład salafici, czyli niewielka muzułmańska sekta, propagują zakrywanie twarzy, ale radzą kobietom, by pozostały w domach. Uważają, że niewychodzenie na ulicę uchroni je przed nieczystością tego świata. Czy liczba członków tej sekty we Francji rośnie? Nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że w ostatnich latach radykalne grupki muzułmanów mają u nas coraz większy wpływ na młodych ludzi. Nawet osoby zupełnie niezwiązane z tradycją muzułmańską zaczynają się wsłuchiwać w głos radykałów.

Mówimy o awanturze o burki, ale używamy też terminu „nikab”. O które więc zasłony rzeczywiście się spieramy i czym się one różnią?

Burka jest rodzajem zasłony z więzienną kratką na oczy, używaną niegdyś przez plemiona pasztuńskie w Afganistanie. Istniała tam już przed narodzinami islamu, ale współcześnie talibowie narzucili ją kobietom utrzymując, że jest zgodna z boskim przykazaniem. Na Zachód burka w tym znaczeniu jeszcze nie dotarła. Za to we francuskich mediach myli się ją często z inną muzułmańską zasłoną: nikabem, który rzeczywiście we Francji i innych krajach europejskich występuje najczęściej. Jest on ową słynną czarną zasłoną ze szczeliną na oczy, która przywędrowała do Europy z Arabii Saudyjskiej, właśnie za sprawą salafitów.

Mniejsza jednak o mylenie burek z nikabami. Gorsze jest traktowanie ich na równi z muzułmańską chustą (tzw. hidżabem), przykrywającą tylko włosy i szyję. Stanowi ona przecież, w odróżnieniu od zasłon zakrywających twarz kobiety, część długiej historii islamu i wynika z wewnętrznej debaty teologicznej. Trzeba też podkreślić, że każda wyznawczyni islamu może interpretować sens tego nakrycia głowy w rozmaity sposób. Nawet niektóre muzułmańskie feministki noszą te chusty!

Z jakiego powodu?

Chcą pokazać w ten sposób, że czerpią swoją siłę z relacji z Bogiem, aby właśnie nie być uległymi wobec swego ojca, męża czy brata. „Jestem posłuszna Bogu – dlatego mogę być na przykład inżynierem albo żyć sama. A ty, jako mężczyzna, nie masz nade mną żadnej władzy” – mówią feministki w chustach.

Natomiast burka i nikab nie mogą być interpretowane na wiele sposobów – są przecież nieprzekraczalną barierą między tą kobietą, która ją nosi, a resztą świata! Można nawet powiedzieć, że burka odbiera kobiecie jej tożsamość.

Jako badaczka rozmawiała pani wiele razy z muzułmankami, które zakrywają twarz. Dlaczego to robią?

Trzeba najpierw przypomnieć, że choć islam istnieje od 14 stuleci, nikaby pojawiły się dopiero w latach 30. ubiegłego wieku! Propagują je salafici pochodzący z Arabii Saudyjskiej. Głoszą oni, że rozumieją islam lepiej od innych muzułmanów. W rzeczywistości zachowują się jak sekta: traktują islam jak narzędzie, które ma odizolować młodych od świata i nauczyć ich, jak wykluczać innych.

We Francji przywódcy salafitów posuwają się nawet do tego, że żądają od swoich adeptów, żeby zniszczyli swoje zdjęcia z dzieciństwa z rodzinami. Chodzi o to, aby młodzi zapomnieli o swojej przeszłości. Mają po prostu stracić swoją tożsamość. Dlatego właśnie nazywam salafitów sektą. Kuszą oni swoich adeptów, przekonując ich, że zostali wybrani, ponieważ górują nad resztą świata i znają Prawdę. Ta indoktrynacja prowokuje odejście ze szkoły, z pracy, zerwanie z rodziną i otoczeniem. Młodzi ludzie, zarówno dziewczęta jak i chłopcy, sami wstępują do tej sekty w przekonaniu, że zbliżają się w ten sposób do Boga.

Czyżby większość muzułmanek zakrywała twarz dobrowolnie?

Zdecydowanie tak. Za decyzjami muzułmanek zwykle nie stoi żaden zły mężczyzna, który zmusza je do zakładania na twarze czarnych zasłon. Gdyby ktoś zniewalał te kobiety, problem byłby nawet łatwiejszy do rozwiązania. Tymczasem one zasłaniają twarz same. Są przekonane, że dzięki temu dostępują wywyższenia, zbliżają się do Boga. Gotowe są nawet walczyć o prawo do noszenia zasłon. I w tym cały kłopot.

 

 

Czy większość kobiet noszących nikaby to Francuzki?

Z badań wynika, że niemal wszystkie z nich urodziły się we Francji. Ponad połowa pochodzi z francuskich rodzin, które w przeszłości nie miały nic wspólnego z islamem. Rodzice pozostałych rzeczywiście pochodzą z Maghrebu, ale one same urodziły się i wychowały już we Francji. Łączy je całkowity brak wiedzy o religii, życiowe zagubienie i problemy rodzinne. A salafici wykorzystują to, dając im poczucie, że wstępując w ich szeregi zyskają nową, „wyższą” rodzinę.

Czy prawny zakaz noszenia zasłon nie zaogni tylko już i tak napiętych stosunków między muzułmanami a innymi obywatelami Francji?

Nie sam prawny zakaz noszenia burki jest tu najważniejszy, tylko sposób, w jaki się o nim mówi. Można było wprowadzić zakaz noszenia zasłon, uzasadniając go tak: „burka szokuje nas właśnie dlatego, że szanujemy islam”, dlatego że żadna religia monoteistyczna nie może głosić zachowań, które pozbawiają jednostkę tożsamości. Trzeba było też mówić: „burka nas szokuje, gdyż Koran ustanowił równość mężczyzny i kobiety w obliczu Boga”. Święta księga muzułmanów przekonywała Arabów żyjących w VII w., że kobiety są podmiotami myślącymi i autonomicznymi, zachęcając je, by miały dostęp do wiedzy. Przypomnijmy, że pierwsza towarzyszka życia Mahometa była zarazem jego przełożoną i szefową ówczesnego „przedsiębiorstwa”. I że jego ulubiona żona uchodziła za najlepszą profesorkę w Medynie!

Niestety, we francuskiej debacie o burce ciągle mylono islam i jego niewielki sekciarski odłam. Uznawano, że to, co robią salafici, jest wspólne dla całego islamu. A na tym skorzystali tylko radykałowie, którzy teraz triumfują. W wyniku sporu o burki 99 proc. francuskich niemuzułmanów myśli, że islam jest religią archaiczną, a 99 proc. muzułmanów uważa, że reszta społeczeństwa pogardza nimi i odrzuca ich wiarę.

Może wystarczyło – jak twierdzą niektórzy – zakazać noszenia burek i nikabów tylko tam, gdzie jest to konieczne dla ustalenia tożsamości osób, np. w urzędach?

Osobiście sądzę, że spór o to, czy w pewnych miejscach publicznych można dopuścić noszenie burek, jest sprawą drugorzędną. Główny problem tkwi w tym, że w trakcie debaty o zasłonach muzułmańskich stawiano znak równości między islamem a niewielką sektą domagającą się noszenia burki.

To tak, jakby nagle pojawiła się nowa sekta, próbująca wyjaśniać chrześcijanom, że do tej pory nie rozumieli nic z Biblii. I mówiła im, że od tej chwili kobiety powinny owijać głowę fioletową chustą, aby być bliżej Boga. Czy w takiej sytuacji postawiono by w stan oskarżenia wszystkich chrześcijan? Na pewno nie. Ale gdy w grę wchodzi islam, ludzie przestają cokolwiek rozumieć i stosować normalne reguły rozumowania.

Niemniej wszystko to, co powiedziałam, nie znaczy, że państwo francuskie powinno było milczeć w sprawie burek. To by przecież oznaczało, że dopuszcza się praktyki jakiejś sekty, uznając, że są one częścią religii. Prawo powinno gwarantować, by można było ustalić tożsamość każdej osoby. Ale do tego nie potrzeba rozprawiać w nieskończoność o laickości państwa czy o religii!

 

Autor jest korespondentem PAP w Paryżu.

***

Francuski parlament przyjął ostatecznie ustawę, która zakazuje kobietom we wszystkich miejscach publicznych zasłaniania twarzy burkami czy nikabami. Nowe prawo wejdzie w życie na wiosnę przyszłego roku. A za zmuszanie kobiet do wkładania zasłon będzie groził rok więzienia lub 30 tys. euro grzywny.

 

Dounia Bouzar jest z pochodzenia Algierką. Urodziła się we Francji w 1964 r., a w latach 90. przeszła na islam. A potem jako jedna z pierwszych kobiet dołączyła do Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego (CFCM), oficjalnej instytucji reprezentującej wyznawców islamu w tym kraju.

Polityka 39.2010 (2775) z dnia 25.09.2010; Świat; s. 94
Oryginalny tytuł tekstu: "Burka to nie islam"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Sport

Iga tańczy sama, pada ofiarą dzisiejszych czasów. Co się dzieje z Polką numer jeden?

Iga Świątek wciąż jest na szczycie kobiecego tenisa i polskiego sportu. Ostatnio sprawia jednak wrażenie coraz bardziej wyizolowanej, funkcjonującej według trybu ustawionego przez jej agencję menedżerską i psycholożkę.

Marcin Piątek
28.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną