Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Prawy do lewego

Po wyborach w Szwecji: historyczny sukces premiera Reinfeldta

Fredrik Reinfeldt z żoną Filippą. Premier lubi mówić o sobie, że jest zwykłym chłopakiem z ulicy Fredrik Reinfeldt z żoną Filippą. Premier lubi mówić o sobie, że jest zwykłym chłopakiem z ulicy SCANPIX / Forum
Premier Szwecji Fredrik Reinfeldt osiągnął historyczny sukces: wygrał ponownie wybory parlamentarne, złamał monopolistyczną pozycję szwedzkiej lewicy. Jak to zrobił?
Szwedzka kampaniaHolger.Ellgaard/Wikipedia Szwedzka kampania

John Fredrik Reinfeldt mawia o sobie, że jest zwyczajnym chłopakiem z przeciętnego sztokholmskiego przedmieścia, na którym urodził się 45 lat temu. W 2006 r. przedarł się jednak do śródmieścia i po objęciu teki premiera zajął jeden z najbardziej stylowych pałacyków nad wodą, w sąsiedztwie królewskiego zamku i parlamentu. Podobno już mając 10 lat, kiedy większość jego kolegów marzyła o karierze strażaka, on opowiadał, że kiedyś będzie premierem. Być może cechy przywódcze wyssał z mlekiem matki Birgitty, psycholożki zajmującej się problematyką szefostwa, udzielającej konsultacji w tym zakresie. Ojciec Bruno, zatrzymany niedawno przez policję za jazdę samochodem po alkoholu, był też politycznie aktywny w partii konserwatywnej, której Fredrik przewodniczy od 2003 r.

Wzorcem dla przyszłego premiera była jednak matka, zakochana w nim i poświęcająca mu wiele uwagi. „Od małego był odporny na stres, miał podzielną uwagę i wykazywał gotowość do współpracy. Mógł osiągnąć wszystko”, mówiła matka w wywiadzie dla autora jednej z licznych książek o obecnym premierze. Matka marzyła, że syn zostanie kiedyś jednym z przywódców szwedzkiego biznesu. Dlatego Reinfeldt skończył ekonomię. Jednak we wczesnej młodości miał też wiele innych zainteresowań. Chodził na mecze hokeja i piłki nożnej. Mimo niskiego wzrostu („zaledwie” metr osiemdziesiąt) grywał w koszykówkę w drużynie Tensta Tigers. Przez kilka lat występował nawet w zespołach kabaretowych i rewiowych. „Co się z nim do diabła porobiło? Dlaczego stał się nagle tak śmiertelnie poważny”, wspominają przyjaciele z tamtych czasów.

Polityka 40.2010 (2776) z dnia 02.10.2010; Świat; s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "Prawy do lewego"
Reklama