Świat

Żeby Peru było Szwajcarią

Jak Mario Vargas Llosa nie został prezydentem Peru

Vargas Llosa w czasie kampanii w 1990 r. Z naiwnością dziecka nagle odkrył, że polityka to nie szlachetne ideały Vargas Llosa w czasie kampanii w 1990 r. Z naiwnością dziecka nagle odkrył, że polityka to nie szlachetne ideały CRIS BOURONCLE / AFP
Mario Vargas Llosa zmarł w niedzielę 13 kwietnia. Miał 89 lat. Przypominamy tekst, który opublikowaliśmy, gdy wybitny pisarz odebrał Literacką Nagrodę Nobla.
Żona pisarza uważa, że w tamtym zaangażowaniu w politykę chodziło o przeżycie wielkiej przygody, która mogłaby stać się tematem kolejnej powieści.JAIME RAZURI/AFP Żona pisarza uważa, że w tamtym zaangażowaniu w politykę chodziło o przeżycie wielkiej przygody, która mogłaby stać się tematem kolejnej powieści.

O śmierci pisarza poinformował na platformie X jego syn Alvaro Vargas Llosa: „Jego odejście zasmuci krewnych, przyjaciół i czytelników na całym świecie, ale mamy nadzieję, że znajdą pocieszenie, tak jak my, w tym, że przeżył długie, bogate i owocne życie, pozostawiając po sobie dorobek, który przetrwa jego życie”. Poniższy tekst ukazał się w grudniu 2010 r., gdy Mario Vargas Llosa otrzymał Literacką Nagrodę Nobla.

Precz gringo!

W porażce wyborczej Mario Vargasa Llosy, literackiego noblisty, splatają się wszystkie mroczne wątki dziejów Peru: rasizm, religijne fanatyzmy, arogancja elit i nadużycia władzy, bigoteria i obyczajowa hipokryzja.

Było wczesne popołudnie 10 czerwca 1990 r., Mario Vargas Llosa oglądał w telewizji mecz piłkarskiego mundialu, gdy do jego domu w dzielnicy Barranco w Limie przyszło dwoje członków sztabu wyborczego. Napływające z kraju sondażowe wyniki wyborów ukazywały niezbicie, że rywalizację o fotel prezydenta Peru przegrał z człowiekiem, którego trzy miesiące wcześniej ledwo odnotowywano w badaniach opinii publicznej.

Gdy przegrany kandydat dotarł do siedziby swojej partii Ruch Wolność, niektórzy sympatycy niedoszłego prezydenta powstrzymywali się od płaczu, a inni nawet nie próbowali tego robić i zalewali się łzami. A przed hotelem Crillon w Limie, w którym jego rywal, rektor uczelni rolniczej inż. Alberto Fujimori, umieścił swoje biuro i dokąd Vargas Llosa pojechał złożyć zwycięzcy gratulacje, zwolennicy tego ostatniego przywitali pisarza okrzykami: Precz gringo!

Ludzie, którzy popierali kandydaturę Vargasa Llosy, jeszcze długo nie mogli uwierzyć, jak to możliwe, że Peruwiańczycy odrzucili kogoś, kto był najznakomitszą wizytówką kraju na świecie, człowieka światłego, nieskorumpowanego, tj.

Polityka 52.2010 (2788) z dnia 25.12.2010; Świat; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Żeby Peru było Szwajcarią"
Reklama