Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Mocniejsi niż supermocarstwa

Rozmowa z prof. Michaelem Scheuerem

Czy demokracja liberalna naprawdę może rozwijać się w państwach muzułmańskich? Na fot. Czy demokracja liberalna naprawdę może rozwijać się w państwach muzułmańskich? Na fot. "Niezłomny" - jak głosi napis na opasce - członek egipskiego Bractwa Muzułmańskiego. Nasser Nuri/Reuters / Forum
Rozmowa z prof. Michaelem Scheuerem o Al-Kaidzie, radykalnych fundamentalistach i o ostatnich arabskich rewolucjach. Oraz o tym, co te rewolucje oznaczają dla świata zachodniego.
Zdaniem prof. Scheuera główną przeszkodą dla demokracji w krajach arabskich jest brak rozdziału Kościoła od państwa.Floris Van Cauwelaert/Flickr CC by SA Zdaniem prof. Scheuera główną przeszkodą dla demokracji w krajach arabskich jest brak rozdziału Kościoła od państwa.

Czy demokracja liberalna naprawdę może rozwijać się w państwach muzułmańskich? A może to tylko pobożne życzenia zlaicyzowanych społeczeństw zachodnich. Przedstawiamy dwie opinie: „wschodnią” i „zachodnią”.

Tomasz Zalewski: – Czy ostatnie zmiany w krajach arabskich i upadek autokratycznych i współpracujących z Zachodem reżimów dają nadzieję, że islamscy ekstremiści stracą tam swoje wpływy?
Michael Scheuer: – Wątpię w to. Dziennikarze opisujący rewolucję w Egipcie stali się jej naiwnymi kibicami, zachwycając się młodymi Egipcjanami, którzy porozumiewali się przez Twittera i Facebooka. A to nie była przecież reprezentacja 80-mln narodu, którego połowa to analfabeci. Świeccy demonstranci na placu Tahrir w Kairze to niewielka część społeczeństwa w głęboko pobożnym kraju arabskim. Ibn Laden i jemu podobni liczą, nie bez powodu, że po rewoltach w świecie arabskim wypełnią próżnię władzy, która powstała po obalonych dyktatorach. Następny rząd w Egipcie będzie dużo mniej przyjazny wobec USA niż reżim Mubaraka.

A jednak w czasie rewolucji w Egipcie prawie nie było widać radykalnych fundamentalistów islamskich.
Oczywiście. Co by się stało, gdyby w tłumie demonstrantów pokazały się transparenty: „Islam jest rozwiązaniem” albo „Śmierć niewiernym”? Mubarak by ich rozstrzelał, a USA i cały Zachód zgotowałyby mu owację. Kiedy wypadki toczą się po myśli islamistów, nie muszą ryzykować, aby się na coś takiego narażać. Jeżeli sam Zachód przyczynił się do obalenia najważniejszego sojusznika w walce z radykalnym islamem, po co temu przeszkadzać?

Polityka 14.2011 (2801) z dnia 02.04.2011; Świat; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Mocniejsi niż supermocarstwa"
Reklama